Moja droga mleczna (usłana cierniami)
Tak było za pierwszym razem... I choć byłam przygotowana, życie potrafi wszystko wywrócić do góry nogami! I tak nagle okazało się, że Pietruszka zaraz po porodzie nie chwycił piersi.. Potem przez całą dobę nie chciał tego zrobić nawet przez nakładki. I tak.. Można było próbować innych sposobów (niekoniecznie karmić na leżąco) ale nikt wtedy mi tego nie doradził. Nie podjęto fachowego wsparcia.
Piotruś - wielkie plany i wielka porażka
Dopiero w drugiej dobie młody załapał o co chodzi, gdy na siłę, mimo bólu usiadłam i przystawiłam go do piersi.
I nawet po powrocie do domu, próbując przejść tylko na pierś, po tygodniu Piotr przybrał zaledwie 5g !!! To postawiło mnie przed najtrudniejszą decyzją - karmimy piersią ale i dokarmiamy mm.
Czy kp było cudownym przeżyciem?
Niestety.. Poza radością z bliskości była to nieustająca katorga ciała i umysłu, pełna zniechęcenia i frustracji.
Ciała, bo Piotr był nieustannie głodny a ja nie umiałam rozchulać laltacji. Nie miałam nawet nawału pokarmu a przy próbie odciągania, udało soę zebrać zaledwie 3ml.
Umysłu, bo te problemy i presja otoczenia dobijały mnie psychicznie na tyle, że szybko się poddałam.. I tak walczyliśmy o każdą kroplę przez trzy miesiące.
Z Hanią będzie inaczej
Takie założenie miałam od samego początku ciąży! Zaprogramowałam sobie w głowie, że choćby nie wiem co, tym razem będę karmić wyłącznie piersią! I znów przygotowywałam się do tego, choć tym razem nie kupiłam ani maści ani nakładek. Za to miałam przy sobie femaltiker, o którego skuteczności usłyszałam od najlepsiejszej.
Wszystko miało być gładko! Miało być inaczej!
I nagle zaskoczył nas przedwczesny poród i pobyt Hani na intensywnej terapii. To sprawiło, że znów się załamałam. Nie miałam nawet laktatora. Mimo porodu naturalnego, przez całą dobę nie miałam ani kropli mleka! ! !
Dopiero w drugiej dobie udało się wycisnąć cokolwiek ręcznie. Ale ileż tego było? Może 2ml... W strzykawce podawane Hani.
Załatwiłam więc laktator, biorąc się w garść, bo przecież wiedziałam jak ważne jest mleko mamy zwłaszcza dla wcześniaka! Dopiero po kilku dniach odciągania udało się osiągnąć nie więcej niż 10ml.
Z nieskrywaną zazdrością patrzyłam na sąsiadkę, mamę także wcześniaka, która odciągała pokarmu tyle, że było go aż za dużo (pozdrawiam Cię Marzenko ;)) albo innych mam, które donosiły sporo odciągniętego pokarmu na Intensywną...
Femaltiker pomógł, ale znów - nie było nawału a mała mimo chęci chwycenia piersi, jedzenia niemal na okrągło, wciąż jest głodna. I tak mój koszmar związany z dokarmianiem powtarza się na nowo!
Mimo iż położna twierdzi, że podawanie mm 3x dziennie nie jest traktowane jako dokarmianie, to jednak wciąż mam z tyłu głowy myśl: "co ze mną jest nie tak, że nie potrafię wykarmić swojego dziecka?"
I choć teraz bardziej cieszę się karmieniem z piersi i jeszcze bardziej walczę o zachowanie laktacji, to nie omijają mnie wyrzuty sumienia.
Tym razem jednak nie poddam się tak łatwo! Kocham karmić i nawet jeśli to nie potrwa długo, nawet jeśli to nie będzie kp full opcja to i tak zamierzam cieszyć się tą bliskością!
Bo choć droga usłana jest cierniami, to idę po niej jak najdalej, to w końcu droga mleczna o której marzyłam!
Piotruś - wielkie plany i wielka porażka
Dopiero w drugiej dobie młody załapał o co chodzi, gdy na siłę, mimo bólu usiadłam i przystawiłam go do piersi.
I nawet po powrocie do domu, próbując przejść tylko na pierś, po tygodniu Piotr przybrał zaledwie 5g !!! To postawiło mnie przed najtrudniejszą decyzją - karmimy piersią ale i dokarmiamy mm.
Czy kp było cudownym przeżyciem?
Niestety.. Poza radością z bliskości była to nieustająca katorga ciała i umysłu, pełna zniechęcenia i frustracji.
Ciała, bo Piotr był nieustannie głodny a ja nie umiałam rozchulać laltacji. Nie miałam nawet nawału pokarmu a przy próbie odciągania, udało soę zebrać zaledwie 3ml.
Umysłu, bo te problemy i presja otoczenia dobijały mnie psychicznie na tyle, że szybko się poddałam.. I tak walczyliśmy o każdą kroplę przez trzy miesiące.
Z Hanią będzie inaczej
Takie założenie miałam od samego początku ciąży! Zaprogramowałam sobie w głowie, że choćby nie wiem co, tym razem będę karmić wyłącznie piersią! I znów przygotowywałam się do tego, choć tym razem nie kupiłam ani maści ani nakładek. Za to miałam przy sobie femaltiker, o którego skuteczności usłyszałam od najlepsiejszej.
Wszystko miało być gładko! Miało być inaczej!
I nagle zaskoczył nas przedwczesny poród i pobyt Hani na intensywnej terapii. To sprawiło, że znów się załamałam. Nie miałam nawet laktatora. Mimo porodu naturalnego, przez całą dobę nie miałam ani kropli mleka! ! !
Dopiero w drugiej dobie udało się wycisnąć cokolwiek ręcznie. Ale ileż tego było? Może 2ml... W strzykawce podawane Hani.
Załatwiłam więc laktator, biorąc się w garść, bo przecież wiedziałam jak ważne jest mleko mamy zwłaszcza dla wcześniaka! Dopiero po kilku dniach odciągania udało się osiągnąć nie więcej niż 10ml.
Z nieskrywaną zazdrością patrzyłam na sąsiadkę, mamę także wcześniaka, która odciągała pokarmu tyle, że było go aż za dużo (pozdrawiam Cię Marzenko ;)) albo innych mam, które donosiły sporo odciągniętego pokarmu na Intensywną...
Femaltiker pomógł, ale znów - nie było nawału a mała mimo chęci chwycenia piersi, jedzenia niemal na okrągło, wciąż jest głodna. I tak mój koszmar związany z dokarmianiem powtarza się na nowo!
Mimo iż położna twierdzi, że podawanie mm 3x dziennie nie jest traktowane jako dokarmianie, to jednak wciąż mam z tyłu głowy myśl: "co ze mną jest nie tak, że nie potrafię wykarmić swojego dziecka?"
I choć teraz bardziej cieszę się karmieniem z piersi i jeszcze bardziej walczę o zachowanie laktacji, to nie omijają mnie wyrzuty sumienia.
Tym razem jednak nie poddam się tak łatwo! Kocham karmić i nawet jeśli to nie potrwa długo, nawet jeśli to nie będzie kp full opcja to i tak zamierzam cieszyć się tą bliskością!
Bo choć droga usłana jest cierniami, to idę po niej jak najdalej, to w końcu droga mleczna o której marzyłam!
Komentarze
Prześlij komentarz