Czystość przedmałżeńska - to się opłaca!

W obecnej dobie, kiedy zewsząd otacza nas ekshibicjonizm seksualny, zupełnie passé jest czystość przedmałżeńska. Czy aby na pewno? Niedawno oglądałam w telewizji śniadaniowej rozmowę z parą narzeczonych, którzy zdecydowali się na ten krok. Zero seksu do ślubu. Czy jest to możliwe? Jest. A czy jest to trudne? Oczywiście, że jest! Czystość jednak jest możliwa i... to się opłaca. 

Zanim jeszcze w moim życiu pojawił się jakikolwiek mężczyzna na poważnie, postanowiłam, że wartości jakie wyznaję będą dla mnie ważniejsze niż związek. Bo jeżeli mężczyzna, którego kocham nie akceptuje moich wartości, to zwyczajnie nie jest to odpowiedni człowiek, aby z nim przejść przez życie. 

Wiele moich koleżanek, znając wyznawane przeze mnie wartości, których konsekwentnie się trzymałam, pytało niejednokrotnie: czy tacy faceci w ogóle istnieją? Ci, którzy zgodzą się i zaakceptują ten niecodzienny "kaprys"? 
Odpowiadam zatem z uśmiechem, że tak! Istnieją! I ja miałam przyjemność tylko takich mężczyzn spotkać w swoim życiu. 

Dlaczego czystość przedmałżeńska się opłaca? 

Taka postawa procentuje w przyszłości. Jeżeli przed ślubem nie łączy nas całkowite zjednoczenie, to po pierwsze mamy czas na poznawanie siebie od zupełnie innych stron, po drugie pozwala na to abyśmy wciąż mieli na co czekać, co niezwykle podgrzewa temperaturę związku, a po trzecie buduje szacunek do ukochanej osoby. 
Mogłabym wypisywać jeszcze więcej takich plusów, ale przytoczę jeden, który jest dla mnie szczególnie ważny. To są wspomnienia, które pozwalają rozgraniczyć czas związku z przed ślubu i tego czasu po ślubie. Czujemy wyraźną różnicę. Bardzo lubię wspominać tamten czas, kiedy poznawaliśmy się, kiedy każdy dotyk, pocałunek były czymś niezwykle czarującym i poruszającym. Do tej pory wspominając te chwile mam wypieki na twarzy jakbym przeżywała to kolejny raz. 
Trwałość małżeństwa, które żyło w czystości przedmałżeńskiej być może nie jest gwarantem w 100%, jednak z przykładu wielu małżeństw, które żyły w ten sposób jestem skłonna twierdzić, że duża większość z nich jest szczęśliwa i pomimo trudności (które są nieuniknione we wspólnym życiu. Jesteśmy przeto tylko ludźmi) potrafi przetrwać i dać przykład nierozerwalności tego sakramentu.


Co skłania do podjęcia takiej decyzji?

Wielu odpowie zapewne, że skłoniła ich do tego wiara w Boga, który w swoim przykazaniu nakazał, aby nie cudzołożyć. A przecież podjęcie współżycia przed ślubem jest niczym innym jak właśnie cudzołożeniem, zdradą swojego przyszłego współmałżonka. 
Zdarzają się jednak osoby, które podejmują takie wyzwania, ze względu na środowisko w jakim się wychowali. Widzieli, że ich rodzice są szczęśliwi, kochają się i wiedzą, że zasługą tego jest poprzednio utrzymana konsekwentnie decyzja odnośnie czystości.


Czy jest to trudne?

Absolutnie tak! Być może z niewieloma takimi parami rozmawiałam, a już na pewno nie ze wszystkimi, jednak jestem niemalże przekonana, że nie ma takiej pary, która by nie miała z tym pewnych problemów. Naturalnym jest, że skoro dwie osoby się kochają, podobają się sobie, to ciągnie ich do siebie, naturalny pociąg seksualny. Zupełnie normalne jest, że pojawiają się sytuacje pewnego potknięcia, w przypadku naruszenia pewnych granic, które nie zatrzymane mogą prowadzić nieuchronnie do upadku. 
Wszystko jednak jest w naszej głowie. Ilekroć pojawiają się pokusy w głowie, to właśnie nasza głowa jako jedyna jest w stanie poradzić sobie z taką intensywnością uczuć i pragnień. A cena jest warta wysiłku.


Czy czystość przedmałżeńska gwarantuje wierność?

Jeszcze raz podkreślę, że kieruje mną własne doświadczenie jak i obserwacja, rozmowa z wieloma małżeństwami. Jestem przekonana, że wartość jaką jest czystość, pozwala umocnić więź tak mocno, żeby nie dopuścić do zdrady. 
Ponadto, zauważmy, że ludzie, którzy mieli wielu partnerów seksualnych przed ślubem, mogą odczuwać trudność z wiernością, w momencie kiedy któregoś dnia przyjdzie im się ustatkować. Bo przecież skoro próbowało się różnych smaków cukierków, to dlaczego nagle, jednego dnia mam pozostać wierny jednemu smakowi, gdy już wiem, że inne smakują w inny, może równie dobry, lub lepszy sposób? 
Ten kto poznaje całkowicie, komplementarnie tylko jedną osobę, jest w stanie nie tylko otworzyć się przed nią zupełnie, ale oddać się jej całkowicie. A to właśnie powoduje, że nie znając innych osób w ten sposób, nie czuje człowiek potrzeby szukania innych "smaków". 
A kto nie chciałby, żeby nasz współmałżonek był nam wierny? 


Jeżeli jest recepta na trwałe, szczęśliwe małżeństwo, to po co iść z prądem tego świata i niszczyć coś tak pięknego, co stworzył Bóg - naszą seksualność? Dbajmy o nią! 

A jeżeli nie udało się podjąć czystości przedmałżeńskiej, można ją wskrzesić! Ale do tego w szczególny sposób musimy zaprosić Boga, bo to On uzdrawia nas, nasze serca i relacje międzyludzkie. 


Czy ślub zakańcza walkę o czystość?

Nie! Czystość przedmałżeńska powinna przerodzić się w czystość małżeńską. Polega ona przede wszystkim na wierności, ale i szacunku do drugiej osoby. A to oznacza, że nie wolno drugiej osoby zmuszać do czynów, które nie są zgodne z jej przekonaniami, albo po prostu nie ma ona na nie ochoty. Czystość małżeńska to szacunek do współmałżonka, okazywany w życiu codziennym ale i w sypialni. To wreszcie szacunek dla życia. Walka o małżeństwo bez antykoncepcji (o której post pojawi się niedługo na blogu). 


Zawalczcie o Wasze małżeństwa! Nigdy nie jest za późno! 

Czystość przedmałżeńska oraz małżeńska są dla każdego, bez względu na jego przeszłość! 


Zdjęcia (poza tym znad morza) autorstwa: Dominika Toch

#MarchewkowaMama

Komentarze

  1. "A przecież podjęcie współżycia przed ślubem jest niczym innym jak właśnie cudzołożeniem, zdradą swojego przyszłego współmałżonka. " Co za bzdura.
    Obserwując co jakiś czas bloga, mam nadzieję, że nie wychowacie dziecka tak szalenie religijnego jak wy sami, bo potem kiedy pozwolicie mu myśleć za siebie i podejmować decyzje, to istnieje możliwość, że za zbyt mocne wpajanie religii was znienawidzi. Nie ograniczajcie, nie pozwólcie żeby za przyszłego dorosłego człowieka myślał Kościoł.
    Mówię na swoim przykładzie oraz wspierając się kilkoma innymi.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Szczęśliwy Myślący Uciekinier

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Myślący Uciekinierze,
    Tak się akurat składa, że razem z mężem zostaliśmy wychowani w wierze Katolickiej. Jest Ona dla nas bardzo ważna i widzimy w niej głębszy sens. To, że Bóg dał nam przyjazania, którymi powinniśmy się kierować nie zawsze podobało się nawet tym, którzy byli wychowani w wierze. Ale Bóg dał nam wolną wolę a te przykazania to wskazówki, jak żyć żeby być szczęśliwym. Ja przekonałam się, że czystość przynosi więcej korzyści niż współżycie i "wypróbowywanie się" przed ślubem. Jestem szczęśliwa z moim wyborem bo idę za Chrystusem konsekwentnie. Nie wolno być w swojej wierze letnim. Bo pptem prowadzi to do sytuacji jakie obserwujemy nie raz w samym Kościele. Nie mogę nazwać się Katoliczką i równocześnie zdradzać męża czy stosować antykoncepcję. To wszystko się wyklucza. Ale do tego pptrzeba wiedzy i proby w słuchania się w to co radzi nam Bóg a nawet nie sam Kościół.
    Co do mojego syna, to z całym szacunkiem ale to nasz syn a nie Twój i te nadzieje owszem masz prawo wyrazić ale niestety to nasza decyzja jak i w jakim duchu wychowamy synka. Co ciekawe podejrzewam, że gdybyśmy nagle wychować go chcieli na buddystę to zapewne większość ludzi by przyklasnęła bo to przecież takie trendy nie być chrześcijaninem a być każdego innego wyznania lub żadnego. Bo przecież tolerancja rozszerzyła się niebezpiecznie na różne dziwne przekonania, mody, a skurczyła w stosunku do Chrześcijan.
    zaznaczę na koniec choć szczerze mówiąc wcale nie czuję potrzeby tłumaczenia się komukolwiek. To jak wychowamy naszego syna to nasza indywidualna sprawa. W duchu wiary chrześcijańskiej uwzględniamy wolną wolę. My przekazujemy wartości przez nas wyznawane. Co w przyszłości zrobi z tym nasz syn? Ta decyzja będzie należała do niego.
    Proponuję zastanowić się czy aby na pewno chcesz kontynuować czytanie mojego bloga. Nie zmuszam nikogo do tego. Ja nie zamierzam zrezygnować z moich przekonań z powodu takiego komentarza :)
    pozdrawiam! +

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja mam pytanie, bo akurat oglądałam materiał w DDTVN o czystości i tak mnie zastanowiło... Czy zachowując czystość przed ślubem nie robiliście absolutnie nic poza całowaniem? Wiem, że to może zbyt intymne pytania, ale sama podjęłaś temat, a nie mam się kogo poradzić i zostałam trochę sama z takimi myślami i rozterkami... Żadna z moich koleżanek nie przestrzega tej czystości toteż pytam Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam ten materiał :) właśnie z jego powodu postanowiłam napisać ten post.
      Co do pytania to zachęcam do odwiedzenia mojego fanpage'a na facebooku "Marchewkowa Mama" i napisać do mnie na priv! Odpowiem na każde Twoje pytanie również na to intymne które tutaj zadałaś :) czekam więc na wiadomość. A jeśli nie masz facebooka to możemy się skontaktować za pomocą maila. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. O! W takim razie bardzo proszę o maila! Zaraz będę pisać!

      Usuń
    3. spragnionacudu@gmail.com
      pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty