Gdyby nie on...

Nie będzie podsumowania 2018 roku. Nie potrzebuję robić tego ani prywatnie ani tym bardziej publicznie.

Jest za to coroczne wspomnienie tego co rozgrzewa moje serce, zawsze w okresie zimowym. To powrót do wspomnień z początków! Od czego wszystko się zaczęło! Bo dokładnie 8 lat temu w sylwestra Marchewkowa Mama i Tata Don Szamanni rozpoczęli swoją wspólną podróż przez życie jeszcze zanim powiedzieli sobie sakramentalne "tak".


To właśnie zimę 2010/2011 wspominam z wypiekami jak chyba każda kobieta, która przypomina sobie pierwsze słowa, gesty i tą nieustanną adorację ze strony mężczyzny, który tak się starał o jej względy!

Nie inaczej było z nami!

Gdyby nie tamta zima i jego "chciałbym podarować Ci gwiazdkę z nieba" chyba nie spotkałabym tej miłości mojego życia! I choć codzienność czasami powoduję u nas sklerozę postępującą, to każda zima jest przebudzeniem! Pamięć wraca!

Gdyby nie on i jego miłość, nie byłabym w tym miejscu w którym jestem teraz! Gdyby nie jego troska i czułość, która wtedy tak mnie urzekła, nie dopuściłabym go do swego serca! Gdyby nie jego upór i cierpliwość w czekaniu na mnie, nie bylibyśmy dziś małżeństwem i nie byłoby naszych dzieci.


Dlatego najważniejsze co chciałabym powiedzieć mojemu mężowowi to byśmy kochali się dzisiaj bardziej niż wczoraj ale mniej niż jutro !

Komentarze

Popularne posty