Ile kosztuje marzenie o dziecku?

Niektórzy z Was znają to doskonale. Liczne, nieudane próby poczęcia, chodzenie od lekarza do lekarza. Głównie na NFZ bo człowiek naiwnie wierzy, że w ramach naszych podatków możemy liczyć na pomoc specjalistów. Gdy okazuje się, że NFZ nie refunduje licznych badań związanych z płodnością, trzeba szukać dalej. I tutaj napotykamy schody, dla niektórych całkowicie nie do pokonania. Przeczytajcie o tym, dlaczego uważam, że w Polsce dyskryminuje się pary niepłodne, które chcą walczyć o swoje zdrowie i leczyć problem, a nie omijać go, poprzez in vitro.


W ostatnim czasie rozmawiałam z kilkoma koleżankami, które również z mężami zmagają się z problemami związanymi z płodnością. Po rozmowach okazało się, że gdy próbowali iść drogą naprotechnologii, pokonały ich koszty badań, leczenia, wizyt u lekarza. Poczułam złość na system. Poczułam złość, bo niektórzy nie mają tyle szczęścia co my, gdy udaje się w miarę szybko i nie potrzeba było robić bardziej inwazyjnych, drogich badań, ani nie musieliśmy leczyć się bardzo drogimi lekami. Złość na to, że kiedyś ktoś wymyślił, że refundowane będzie in vitro z budżetu państwa, zapominając o tych, którzy chcą w naturalny sposób począć swoje dziecko. Bo jak się okazuje - da się!

Mój smutek był tym większy im bardziej dostrzegałam, co dzieje się gdy bardzo pragnie się dziecka, a nie stać małżonków na wszystkie koszty diagnostyki. Próbują swoich sił w NFZ. I co napotykają? Lekarzy, którzy nie potrafią diagnozować niepłodności, nie chcą się tym zajmować, lub mają w rodzinie kogoś, kto pracuje w klinice in vitro i proponują od razu tam iść, bez żadnych badań (sama otrzymałam taką propozycję!). W konsekwencji, jedyne co im się proponuje to in vitro, inseminacja. Czasami wbrew sobie, czując, że to jedyne wyjście, godzą się wbrew swoim przekonaniom. I daleka jestem od oceniania takich decyzji. Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie "Mogli się modlić gorliwie, bo cuda się zdarzają", "Mogli dać sobie spokój i adoptować dziecko". Doświadczając niepłodności przekonałam się, że człowiek czasami robi coś, co jest niezgodne z jego wiarą, zasadami. To są takie emocje, takie cierpienie, że rozumiem, że można w takim stanie próbować wszystkiego.

Jestem zła na lekarzy, którzy nie próbują doszkalać się by pomóc takim jak my. Jestem zła, za to, że nie walczą o refundowanie diagnostyki i leczenia niepłodności. Winię rządzących poprzednich i obecnych, że nie pochylają się nad takimi osobami, by pomóc im spełnić marzenie w sposób naturalny, taki o jakim marzą chyba wszyscy.

Ile kosztuje marzenie o dziecku?

Różnie.

Raz to jest 2000zł. Innym razem 15000zł.

Tak może być wyceniony cały cykl  badań, leków.

A doliczmy jeszcze do tego starania, lęk, łzy, cierpienie.

Zrozumie to każdy, kto zmagał się, bądź zmaga z niepłodnością.

#MarchewkowaMama

Komentarze

Popularne posty