Dorosłe dziecko cierpiące

Myślałam, że nie będę musiała pisać o tym kiedykolwiek, a jeśli już to na spokojnie, gdy wszystko się ułoży a ja będę mogła podzielić się z Wami złotą radą.

Tymczasem zaletą blogowania jest to, że możemy wynurzyć swoje osobiste cierpienia. Kto powiedział, że jedynym moim bólem jest niepłodność? Każdy ma jakiś krzyż, którego nie rozumie a którego ciężar przygniata nieraz tak bardzo, że nie sposób już iść.


Jeżeli jesteście rodzicami dorosłych dzieci, i akurat jesteście po rozwodzie lub w trakcie proszę, nie każcie im wybierać, opowiadać się po którejś stronie, interweniować, wysłuchiwać szczegółów Waszego pożycia małżeńskiego, itd. Pozwólcie im nadal być Waszymi dziećmi.

Do czego zmierzam?

Krótko mówiąc jestem właśnie w takiej sytuacji. Rodzice świeżo po rozwodzie, ogromna ilość jadu, nienawiści ale i egoizmu, który nagle wyzwolił się w tym czasie i niszczy wszystko na swojej drodze, a najbardziej realcje z dzieckiem.

Jestem już zmęczona... ciągłym bieganiem za jednym i drugim rodzicem. Jestem zmęczona ciągłym strachem, że powiem coś nie tak, że wyda się, że spotkałam się z tym drugim i że tak na prawdę nie wierzę w złe zamiary, intencje i w ogóle zło tej osoby. Jestem zmęczona odbieraniem ciosów z jednej i drugiej strony jaka to ja jestem okropna bo nie potrafię przekonać drugiej strony aby odpuściła.

Dlaczego żadne z nich nie zauważy mojego cierpienia?


Przepraszam za te wynurzenia ale chciałam, żebyście wiedzieli, że to nie jest tak, że są ludzie, którzy mają tylko kolorowe życie. Nie.
Pochodzę z rodziny pełnej, która rozbiła się gdy byłam już w zwiazku małżeńskim i uwierzcie mi, że wcale nie jest łatwiej przez to przejść dlatego, że jestem dorosła. Jest nawet trudniej. Małe dzieci rodzice starają się chronić jak mogą w takiej sytuacji (raczej). Dorosłe dzieci niektórzy potrafią wciągać w swoje rozgrywki - tak jak mnie!

Wyobrażacie sobie zatem jak trudno jest walczyć o to aby mój syn miał i babcię i dziadka?

Sukces graniczy z cudem!

Ale ja wciąż w niego wierzę...

Może jakieś rady? :(

#MarchewkowaMama

Komentarze

  1. bardzo mi Cię szkoda, Twoje miotanie niczego nie zmieni, rodzice są tak zaślepienia złością, że nie zobaczą Twojego cierpienia, musisz spokojnie zaprosić ich razem i powiedzieć ,ze masz zwyczajnie dość ich rozgrywek , musisz być spokojna i stanowcza , powiedz ,że jeśli nie dojdą do porozumienia stracą nie tylko ciebie ale i wnuki i po prostu tego się trzymaj , wyjdź choć będzie bolało , resztę zawierz Matce Bożej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za słowa wsparcia! Niestety niemożliwe jest zaproszenie ich razem. Oboje reagują na siebie alergicznie i wszystko próbowali przekazac sobie przeze mnie... mogę jedynie zrobić to na spotkaniach osobno. Tacie powiedziałam to wczoraj.. w zamian otrzymałam gorzkie słowa i obrażenie się na mnie..

      Usuń
  2. Diana, mogę poradzić modlitwę (ale to pewnie wiesz) ale i zapewnić o niej ze swojej strony. Nic bardziej nie podziela ludzi niż egoizm czy chorobliwa zazdrość każdego z osobna. My - dzieci za bardzo zrobić nic nie możemy, to oni muszą chcieć a my ich nie zmusimy. Mam wrażenie, że oni nie mają świadomości jacy naprawdę są. Możemy ich oczywiście uświadomić ale często kończy się to gadką typu "Co ty dziecko wiesz o życiu..." Odkąd żyję obserwuję swoich rodziców i nic mnie bardziej nie boli jak to, kiedy oni w ogóle nie potrafią ze sobą porozmawiać - mam na myśli pragnienia, to co ich boli, co im się nie podoba, a nie mówiąc już o jakimś punkcie wspólnym. Wychodzi to w momencie spięcia - kiedy jedno potrzebuje odpoczynku to to drugie nie rozumie, że w małżeństwie to drugie może chcieć mieć chwilę dla siebie. Może ja jako dziecko za dużo wymagam ale nigdy nie widziałam ich by np. czytali razem Pismo Św. i rozważali jego słowo. Czasami się zastanawiam - kurcze co oni w sobie widzieli? Przecież nie mają żadnych wspólnych zainteresowań ani nic... poza nami - dziećmi. Ciągle tylko szara rzeczywistość dnia codziennego. Nie dziwię się że po latach są spięcia skoro nic sobie nie wypracowali w relacji małżeńskiej. Nie znaleźli czasu by porozmawiać na istotne tematy. Ale tak to jest kiedy zakochanie zaślepia rzeczywistość. Kiedy nie ma miejsca na rozwijanie czystości w narzeczeństwie. Wygląd to nie wszystko. Jedynie mogę zadbać o to bym sama w przyszłości nie powtórzyła tego schematu i rozwijała relację ze swoim przyszłym mężem we właściwej kolejności...czyli od tej sfery psychiczno-duchowej a nie cielesnej. Nad fizyką nie ma co pracować - każda kobieta fizycznie pasuje do każdego mężczyzny, gorzej z psychiką/charakterem... tu trzeba podjąć obopólną pracę.

    Ufności Diana Ci życzę. Mnie osobiście pomaga modlitwa Ojca Dolindo "Jezu Ty się tym zajmij". Choć może Ty zawiodłaś się na swoich rodzicach, to pamiętaj - zawsze Ty możesz się starać by nie powielić tej historii w swoim małżeństwie.

    Przesyłam uściski! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diana, dziękuję Ci za Twoje słowa wsparcia, modlitwę i podzielenie się własnymi spostrzeżeniami odnośnie własnego doświadczenia.
      Właśnie między moimi rodzicami nigdy nie było rozmowy, nie bylo nawet okazywania uczuć.. teraz jedyne uczucie jakie ich łączy to wzajemna nienawiść. Mam nieodparte wrażenie co do jednej ze stron, że nie mogąc uzewnętrznić tego uczucia w stosunku do drugiej osoby, wszystko skupia się na mnie i ja obrywam.. :(

      Dzięki raz jeszcze za Twoje słowa :*

      Usuń
    2. Pamiętaj, że Ty jako dziecko nie jesteś niczemu winna i masz prawo się nie zgodzić by Cię w to wciągali.
      Pozdrawiam :* :)

      Usuń
    3. Dobrze by było gdybym potrafiła wprowadzić w życie tą radę - aby nie dac się wciągnąć! :(

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty