pieszo do najlepszej Matki

Piesza Pielgrzymka to najlepsza duchowa droga jaką przebyłam już wielokrotnie. Na tej drodze zrozumiałam wiele ważnych spraw dotyczących wiary ale także mojego osobistego życia. Pójdźcie kiedyś "z buta do Maryi" (jak to napisał pewien wspaniały pielgrzym udający się akurat do Medjugorie w pojedynkę).

My wędrujemy na Jasną Górę, do naszej, polskiej Matki, która wypraszała ogrom cudów u Swojego Syna.

Wędrowałam tym szlakiem 7 razy: 2 razy z Warszawy, raz z Niepołomic i 4 razy z Krakowa.


Dlaczego o tym piszę?

6 sierpnia udało mi się przejść cały dzień razem z Krakowską pielgrzymką. Mogłam tego dnia zanieść do Maryi nasze podziękowania, bo to jej wstawiennictwo pozwoliło aby w naszym życiu wydarzył się cud.

Kiedy było źle, walczyłam ze sobą i z Bogiem, pomimo Jego obietnicy (która się nadal nie spełniała), wytoczyłam ostateczne działo!
Wiedziałam, że Jezus posłucha Swej Matki i nie odmówi, jeśli to Ona wstawi się za nami. Chwyciłam więc za różaniec i podjęłam najbardziej "hard corową" nowennę jaką znam: Nowennę Pompejańską. A modląc się codziennie trzema częściami różańca, rozważałam wszystkie tajemnice pod kątem pragnienia bycia matką i cierpienia z powodu niepłodności.

Pamiętam jak mówiłam Jej, że kto jak kto, ale Ona zrozumie najbardziej pragnienie mego serca! W końcu sama jest Matką. Rozmawiałam z Nią dużo odmawiając ten różaniec. W tamtych chwilach byłam tylko ja i Ona! I to pragnienie!

Nowenna ta składa się z dwóch części. Przez połowę czasu odmawia się modlitwę prośby, a druga połowa modlitwę dziękczynną.


Gdy po wielu dniach dotarłam do połowy, nastąpił kryzys.

"Jak mogę modlić się modlitwą dziękczynną, kiedy nie wiem czy mam za co dziękować?!" Wszystko się we mnie buntowało. Chwytając za różaniec na początku tych dni płakałam, głośno wypowiadając słowa "bądź wola Twoja". Ale trwałam na modlitwie.

Około trzeciego dnia odmawiania części dziękczynnej, udałam się na badania sprawdzające z krwi czy jestem w ciąży. Tego dnia wynik był pozytywny!

Moja radość i wzruszenie mieszały się z niedowierzaniem. Na ustach moich od tamtej pory gości dziękczynienie i uwielbienie dla miłosiernego Boga, który usłyszał moje wołanie, wzmocnione prośbami ze strony Maryi.

Czasami wyobrażam sobię te scenę. Maryję udajacą się do Jezusa i mówiącą "Synu, oni mają tak wielkie pragnienie w swoich sercach aby zostać rodzicami. Zobacz, nauczyli się Ci ufać i oddali to cierpienie. Proszą nieustannie abym im pomogła bo znam uczucie miłości matczynej. Wysłuchaj ich wołania."

A On patrzy na Nią z miłością i odpowiada z uśmiechem: "dobrze, Mamo, jeśli Ty o to prosisz! Wiesz, że nie potrafię Ci odmówić, tak jak tego nie zrobiłem w Kanie, gdy prosilaś mnie o cud. Uczyniłem go choć jeszcze nie nadszedł mój czas."

I stało się!

W trakcie ciąży pojawiło się mnóstwo trudności, w tym ryzyko poronienia i przedwczesnego porodu.
Ja jednak potrafię już ufać! Wiedziałam, że to dziecko jest nam dane przez Boga. Wiedziałam, i wiem, że życie Piotra jest w rękach Ojca i samej Niepokalanej, której oddaje całe życie Piotra. Cokolwiek się stanie, będzie to z woli najlepszego Boga. Bo to On jest dawcą życia!


W piątek planujemy pojechać do Częstochowy na wejście pielgrzymki, na Jasną Górę aby osobiście dziękować Maryi!

A w przyszłym roku zamierzamy udać się już na cała trasę pielgrzymkową we troje!

#MarchewkowaMama

Komentarze

Popularne posty