Być jak Kopciuszek i nie zwariować!

Czasami to jest tak: codzienność pochłania nas tak bardzo, że zapominamy o sobie. A wtedy zwyczajnie czuję się jak Kopciuszek, tyle że moja bajka trwa na okrągło...

Dzień jak codzień. Poranna pobudka, karmienie, przewijanie, przebieranie, zabawa, usypianie. Gdy młody już wreszcie śpi, trzeba trochę posprzątać po karmieniu, mam ochotę na pyszną kawę, dlatego nie odmawiając sobie tej przyjemności, w trybie przyspieszonym przygotowuję rozpuszczalną, aby zdąrzyć ją zrobić na wypadek rychłego powstania z pieleszy pierworodnego. Potem zasiadam do aktualnie czytanej książki (dziś to: "Dziennik. 15 sierpnia 1939 - 2 kwietnia 1940" Tadeusza Dziera). Po przeczytaniu kilku stron słyszę wydobywające się słodkie chichoty z czeluści naszej sypialni. A jednak! Pierworodny powstał!
I zaczyna się wszystko od nowa: przewijanie, karmienie, zabawa i nagle w tym wszystkim przychodzi czas wyjścia na spacer...
Tu zaczynają się schody...


W głowie kłębi się milion myśli na minutę.. ktoś kiedyś stwierdził, że kobieta ma w mózgu możliwość otwarcia wielu okienek Windows'owskich na raz (Inne określenie na podzielność uwagi).
"Jak ja tak wyjdę? Nie umyłam włosów!", "jestem nie uczesana.. przecież na głowie mam jedynie szybko upiętego koka, w dodatku krzywego i już rozczochranego rączkami Piotrusia!", " nawet twarzy kremem nie posmarowałam, nie mówiąc o innych zabiegach kosmetyczno-upiększających!!!"
"Jak tyś się ubrała?!" - rzekłam do swego odbicia w lustrze - "może chociaż załóż stanik?!"
Przychodzi taki ułamek sekundy, kiedy jeszcze wierzę, że w 10minut wszystko nadrobię. Kończy się to jednak na tym, że przez 8 minut zbieram młodego a przez 2 minuty poprawiam koczek (albo i nie) i zakładam buty..

Co gorsze, zapewne nie wiele by mnie to obeszło, gdyby nie fakt spojrzeń ludzi na ulicach czy też w sklepie (do którego zdarza nam się zajść przy okazji spaceru). Wymowne spojrzenia, komentujące jedynie taksacją postaci od stóp do głów..


Zaniedbana.. słyszę z tylu głowy jak mantre powtarzaną dzień po dniu..

Ale nic to!

Dlaczego mają mnie obchodzić obcy ludzie? Przecież gdy jestem umówiona na spotkanie, czy witam gości (zapowiedzianych) w progu, staję się tym drugim Kopciuszkiem, który przeobleka się w piękny strój, fryzurę i makijaż.

Takie bądźmy - mamy! Możemy być najbardziej zapracowanymi Kopciuszkami, które mają prawo się nie umalować, nie ułożyć fryzury! Ale dajcie sobie tę sznsę i przywilej od czasu do czasu zająć się tylko sobą i swoim pięknem! Jesteśmy piękne, bo jesteśmy kobietami, matkami, a nie dlatego że się umalowałyśmy, a codziennie naszą głowę zdobi strojna fryzura (do których mam słabość - przyznaję!)

Bądźmy sobą!

No i nie zapomnijcie stroić się dla mężów! Ma to pozytywne skutki dla przyszłości związku ;)

#MarchewkowaMama


Komentarze

Popularne posty