Świeżo po ślubie nie myśleliśmy o tym, aby już w naszym życiu pojawiło się dziecko. Chcieliśmy być razem tylko we dwoje zanim ten maleńki człowiek odmieni nasze życie, na zawsze. Ja jednak miałam marzenie! Moim marzeniem było wyjechać do Japonii, żeby móc ją zwiedzić. I pojechałam! Musiałam tylko wiedzieć czego chcę i do tego dążyć, nawet jeśli wcześniej nie wierzyłam, że się uda!
Była to zdecydowanie najbardziej szalona decyzja jaką podjęłam w swoim dotychczasowym życiu! Oto ja, która w dzieciństwie oraz będąc nastolatką, bałam się pojechać dalej niż sięgał obręb mojego osiedla, odważyłam się na SAMOTNĄ podróż na drugi koniec Świata. Bo Japonia jest na prawdę na drugim końcu!
Marzenie okazało się silniejsze niż strach. Strach przerodził się w ekscytację i niecierpliwość, gdy zakupiłam już bilety lotnicze.
Jak to zrobiłam, że mój wyjazd (nie licząc pamiątek, na które miałam ekstra gotówkę) wyniósł ok. 4 tysięcy złotych?
Po pierwsze, decyzję podjęłam po ślubie, kiedy otrzymując w prezencie pieniądze od gości, postanowiłam niewielką ich część przeznaczyć na bilety lotnicze. Zakupiłam je pół roku przed planowanym wyjazdem, co pozwoliło mi znaleźć odpowiednio niską cenę.
Zdecydowanie muszę zaznaczyć, że pomimo licznych negatywnych komentarzy dotyczących rosyjskich linii lotniczych, byłam zadowolona z podróży, a przesiadka w Moskwie okazała się nie taka straszna jak ją sobie rysowałam w głowie. Nie rozbiliśmy się ani też mój bagaż nie zginął (no może poza kłódką do walizki - nic ze środka nie zginęło).
 |
Świątynia w parku, w dzielnicy Kichijoji |
Po drugie - znajomości - Miałam ogromne szczęście, poznając rok wcześniej japonkę, poprzez listy. Jak już pisałam w poście na temat listów z gratulacjami, to właśnie z Chiaki rozpoczęłam tę wspaniałą przygodę pisania. Po ponad roku pisania ze sobą, Chiaki zaproponowała mi abym będąc w Japonii zatrzymała się u niej, w Sendai (o samym Sendai będzie następny post).
Gdy wiedziałam już, że w Sendai będę miała zapewniony DARMOWY nocleg, trzeba było znaleźć miejsce w Tokyo. Poznałam wówczas chłopaka, studiującego japonistykę, który popytał wśród znajomych japończyków i szczęśliwie zgodziła się mnie ugościć u siebie Asami, która studiowała polonistykę, w Japonii.
W Tokyo płaciłam za wszelkie jedzenie, które wybierałam nienajdroższe, i jak się okazało najtańszym jedzeniem (oprócz kupowanych obento - lanchów w spożywczym sklepie), było SUSHI! Gdybyśmy przeliczyli koszt w yen na PLN, okazuje się, że talerzyk dwóch sztuk sushi - świeżo robionych - wynosi ok, 3PLN (100YEN)
 |
Podczas odwiedzania świątyni, wszyscy Japończycy obmywają ręce przed modlitwą |
To są dwa najważniejsze punkty, które pozwoliły mi zaoszczędzić. Podczas pobytu również należy roztropnie dobierać atrakcje przeznaczone dla turystów. Starałam się nie być w najpopularniejszych turystycznie miejscach. Zdałam się na intuicję moich gospodarzy, którzy sami wybierali nieraz mało uczęszczane, tanie miejsca, które kryły ogrom uroku Japonii.
I tak w samym Tokyo zwiedziłam: najpopularniejsze dzielnice, takie jak Shibuya, Shinjuku itd., Świątynie znajdującą się niemal w samym sercu miasta, która niestety była jednym z tych punktów bardzo uczęszczanych. Doświadczyłam uroku publicznych łaźni, w których o zgrozo przyszło mi mierzyć się z własnym wstydem, rozbierając się w towarzystwie koleżanek (japonek), z którymi tam się udałam. Dla nich jest to zupełnie normalne. Kompletnie nie zwracają uwagę na nagość. Choć zakładam, że dla wielu kobiet (głównie starszych), będących w tym czasie w basenach razem z nami, byłam nie małą atrakcją.
Ponadto widziałam cudowne oceanarium (w tym wzruszający występ delfinów!), muzeum iluzji, nekocafe, oraz wiele innych miejsc!
Ale najważniejsze, co było dla mnie chyba najcenniejszym doświadczeniem, był widok KWITNĄCYCH WIŚNI. Otaczały one miasto z każdej strony, były w środku, pomiędzy gigantycznymi betonowymi budynkami, co robiło dość kuriozalne wrażenie.
 |
Sakura |
W Tokyo zakochałam się bez pamięci, od pierwszego wejrzenia. Teraz moim marzeniem jest tam powrócić, ale nie samej, a z moim mężem, który jest dość sceptyczny, głównie z obawy przed trzęsieniami ziemi (o moim doświadczeniu trzęsienia ziemi, w kolejnym poście!)
Samotna podróż, pełna obaw, przerodziła się w podróż życia, której nigdy nie zapomnę, a wspomnienia pełne radości będę pielęgnować, w swoim sercu zawsze i przekazywać je kolejnym pokoleniom.
 |
Z drogimi przyjaciółkami Hana, Asami i Yuki <3 |
 |
Udało nam się zdobyć ostatnie sztuki! Mniam! |
Pozdrawiam tutaj bardzo serdecznie moje drogie przyjaciółki z Tokyo: Asami, Hana, Yuki <3
Poniżej jeszcze większa galeria zdjęć: zapraszam do oglądania :)
#MarchewkowaMama
 |
Są i dziewczęta w yukatach (letnia wersja kimona) |
 |
Niektóre pieski mają ciężkie życie ;) |
 |
Ten kto jest fanem M&A, wie co oznacza taki obrazek! Super randkę! <3 |
 |
Świeże sushi za 100Yen |
 |
W tle największa wieża telewizyjna na Świecie - Skytree (634m) |
 |
Kamielia japońska |
 |
Świątynia w parku, w dzielnicy Kichijoji |
 |
Kotek prosto z neko cafe! |
 |
Maneki neko |
 |
Gdzie jest Nemo? ;) |
 |
Sushi za 100Yen |
 |
Wystawa przed restauracją prezentuje jedzenie jakie możemy zjeść w środku. Tyle, że to jedzenie na wystawie jest PLASTIKOWE. |
 |
Niezwykle smaczne dania, to urok japońskiej kuchni, którą uwielbiam! |
 |
Łucznictwo, było atrakcją, której nie przewidywałam, a której doświadczyłam dzięki Hanie :) |
 |
Na niektórych stacjach, pojawiają się bramki zabezpieczające, przed licznymi samobójstwami, które mają miejsce, w formie rzucania się pod tory pociągu. Niestety taki wypadek powoduje ogromny paraliż komunikacyjny, na który japończycy nie mogą sobie pozwolić. |
 |
Nawet w Tokyo pojawiają się uliczne talenty |
 |
Doświadczyłam uroku prawdziwego karaoke! |
 |
Jeden z nielicznych minusów Tokyo - ogromna ilość kabli, które w przykry sposób szpecą całe to piękne miasto. |
 |
Shinkansen |
 |
W niektórych miejscach są również urocze stacje pociągów |
 |
Odkryłam, że nawet w restauracji można samemu usmażyć sobie jedzenie |
 |
Muzeum iluzji |
 |
Przyjaźń polsko-japońska! Trochę się zamieniłyśmy rolami :D |
 |
Purikura - czyli fotobudki. Coraz bardziej popularne w Polsce, niestety nie są one tak świetnie rozwinięte jak w Japonii, a szkoda! |
 |
Neko cafe |
 |
Gorąca czekolada, prosto z neko cafe! |
 |
Cudownie poznawać nowych ludzi! |
To co mnie dziwi i niepokoi to fakt że pojechałaś w tą podróż sama, bez męża, tuż po ślubie i za ślubne pieniądze. Dlaczego tak postanowiłaś? Przecież Twój mąż napewno chciałby być przy Tobie gdy spełniasz swoje marzenia. Wydaje się że kochasz bardziej siebie niż swojego męża.
OdpowiedzUsuńTo poważne zarzuty wobec mnie. Przykro mi, że nie znając mnie wydaje pani/pan takie krzywdzące osądy. Może w takich wątpliwościach należałoby zwyczajnie zadać pytanie: "a co mąż na to?" A nie od razu mnie osądzać?
UsuńOdlowiadając na pytanie "dlaczego tak postanowiłam?" To proste! Nie postanowiłam. To była nasza wspólna decyzja. Mój mąż doskonale znał moje marzenia i im kibicował od samego początku. Ponadto namawiałam go na wspólny wyjazd jednak on postanowił zostać w domu. Powody tego pozwoli pani/pan że pozostawie w domowym zaciszu :) nie było o to abi sporu, ani żalu. Jednak jestem pewna, że gdybym po raz drugi planowała taki wyjazd to postarałabym się bardziej skutecznie przekonać męża do wspólnego wyjazdu.
Jak widać nie szczególnie odpowiedź ma się do osądu wydanego powyżej.
Proponuję jednak jak już wydaje się taki osąd odważny, równie odważnie się pod nim podpisać. Łatwo pisać takie rzeczy anonimowo. Pozdrawiam +