Ten ze łzami gorszymi od moich

Dziś płakał moj ukochany B., a łzy jego były jak rana zadana prosto w serce.
Dziś płakaliśmy na zmianę.. Raz ja, raz on... Ale dziś pierwszy raz zobaczyłam jego łzy z powodu kolejnej nieudanej próby... Dziś pierwszy raz serce moje rozpadło się na kawałki.. Bo byłam pewna, że po tych wakacjach, gdzie spędziliśmy dużo czasu tylko we dwoje, bez pracy, bez tego stresu, wreszcie się uda! Czułam, że się udało.. A tu kolejne rozczarowanie...
Ale dziś.. Boli podwójnie.. Bo myślałam, że wreszcie z radością oznajmię B., że się udało - że jestem w ciąży!
Nie udało się!
A ja obwiniać się, że nie mogę dać B. Tej radosnej wiadomości...

Tym razem znów nie będziemy z radością oczekwiać na rozwiązanie... Bo nie ma co rozwiązywać... Nie ma nikogo, kto mógłby przyjść na świat...

A może tak ma być? Może już zawsze mamy być sami, we dwoje? Tylko dlaczego tak to boli?


Komentarze

  1. Bardzo jesteś niecierpliwa, chciałabyś mieć wszystko już, w tym momencie a to tak nie funkcjonuje. Rok to naprawdę niewiele jeśli chodzi o starania o dzidziusia, cierpliwości!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby tak, tylko w takim razie dlaczego niektórym (a większości moich przyjaciół) udaje się niemal od razu? Akurat dziś dowiedziałam się o koleżance z pracy której się udało od razu po ślubie...

      Usuń
    2. A dlaczego mojej przyjaciółce udało sie po 4 latach, dlaczego mojej siostrze po 7 latach i na końcu dlaczego mi po 9 latach a i tak zakończyło to się poronieniem dwójki dzieci w 19 tygodniu ciąży? Na te pytania nie ma odpowiedzi!!!! Ewa.

      Usuń
    3. Przykre tylko jest to, że swoją frustracje wyładowujesz na innych.. Pomyślności życzę i pokoju w sercu! Pozdrawiam

      Usuń
  2. Droga Siostro w cierpieniu..
    Przepraszam, że tak bezpośrednio ale czy byliście u naprotechnologa?

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ponieważ wizyty sa bardzo kosztowne, niestety. Ale niedługo dowiem sie ile płacili znajomi przyjaciół, którym pomogła pani doktor naprotechnolog :)

      Usuń
    2. Byłam na 2 wizytach u napro, wcześniej chodziłam do dobrego ginekologa, polecanego przez wszystkich i wydałam więcej niż u naprotechnologa do tej pory, ale nie dowiedziałam się niczego.. Kasa wyrzucona w błoto. W przeciwieństwie do napro. Już na pierwszej wizycie (która trwała ponad 1h!) postawił nam diagnozę, a na drugiej wizycie ją potwierdził i zalecił leczenie.. Daleko macie do Warszawy? Tu na pierwszej wizycie zapytano nas czy nas stać na taką wizytę, jeśli nie to żeby powiedzieć, postarają się jakoś obniżyć ten koszt. To ludzie, którzy traktują to jako misję, pomocy innym. Sami oczywiście muszą się utrzymać itd. ale nie za wszelką cenę.

      Usuń
    3. Niestety mieszkamy w Krakowie.. dlatego tez podroz do Warszawy bylaby nie mozliwa w tygodniu. Ale ciekawe jest bardzo to co piszesz. Dostalam wlasnie kontakt do lekarki z Krakowa, ktora jest napro. Zobaczymy :) pozdrawiam
      SpragnionaCudu

      Usuń
    4. Na pokrzepienie...
      http://gosc.pl/doc/2620821.Dwie-kreski-szczescia

      Życzę powodzenia i wytrwałości! Marta.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty