Wielkanoc w nowym wydaniu
Tegoroczne Święta są absolutnie wyjątkowe. Nowe życie, które otrzymaliśmy w darze od Boga ma na imię Piotruś i jest z nami w tych cudownych chwilach.
Podczas dni takich jak te szczególnie dociera do mnie waga odpowiedzialności jaka spoczywa na nas, rodzicach. Kto jak nie my, przekaże swoim dzieciom wagę wydarzeń, które wspominamy w Kościele? Kto jak nie my przekaże im wiarę i miłość do Boga? Kto jak nie my pokaże im siłę i piękno tradycji?
To zadanie jest wielkie i wymagające. Czasami jest przerażające, bo zastanawiamy się, czy podołamy temu wyzwaniu.
Tego dnia również czuję niewiarygodną ekscytację na myśl jak to już w przyszłym roku razem z Piotrusiem przygotujemy jego własny koszyczek, jak będziemy bawić się świetnie malując pisanki (może za dwa lata). Jak pójdziemy do grobu Pana i będę mu opowiadać o zbawieniu i o Chrystusie.
A dziś jeszcze wszystko przygotowaliśmy sami ale z cudowną obecnością synka, ktora wystarczyła.
Dziś malowałam pisanki z wydmuszek. Nigdy tak nie wypruwałam sobie płuc jak przy tym zadaniu. Taka mała rada.. gdyby przyszło Wam grać osobę wyczerpaną, chorą, wystarczy wydmuchać trzy pisanki i czerwone, napuchnięte policzka, a do tego omdlałe spojrzenie, gotowe.
Dodatkowo postanowiłam skorzystać z podpowiedzi Internetu i wykonać kolorowe jajka kaz naturalnych składników. I teraz sama nie wiem, czy coś zrobiłam źle, ale wyszły te zmieszane z łupinkami cebuli białej, czerwonej, kurkumy dały radę, natomiast marchew, natka pietruszki i burak nie dały rady...
Najważniejsze jednak, że pisanki się pojawiły a ja miałam w swoim donu najsłodszego kurczaczka ever.
Spokojnych radosnych Świąt!
Chrystus zmartwychwstał Alleluja!
#MarchewkowaMama
Podczas dni takich jak te szczególnie dociera do mnie waga odpowiedzialności jaka spoczywa na nas, rodzicach. Kto jak nie my, przekaże swoim dzieciom wagę wydarzeń, które wspominamy w Kościele? Kto jak nie my przekaże im wiarę i miłość do Boga? Kto jak nie my pokaże im siłę i piękno tradycji?
To zadanie jest wielkie i wymagające. Czasami jest przerażające, bo zastanawiamy się, czy podołamy temu wyzwaniu.
Tego dnia również czuję niewiarygodną ekscytację na myśl jak to już w przyszłym roku razem z Piotrusiem przygotujemy jego własny koszyczek, jak będziemy bawić się świetnie malując pisanki (może za dwa lata). Jak pójdziemy do grobu Pana i będę mu opowiadać o zbawieniu i o Chrystusie.
A dziś jeszcze wszystko przygotowaliśmy sami ale z cudowną obecnością synka, ktora wystarczyła.
Dziś malowałam pisanki z wydmuszek. Nigdy tak nie wypruwałam sobie płuc jak przy tym zadaniu. Taka mała rada.. gdyby przyszło Wam grać osobę wyczerpaną, chorą, wystarczy wydmuchać trzy pisanki i czerwone, napuchnięte policzka, a do tego omdlałe spojrzenie, gotowe.
Dodatkowo postanowiłam skorzystać z podpowiedzi Internetu i wykonać kolorowe jajka kaz naturalnych składników. I teraz sama nie wiem, czy coś zrobiłam źle, ale wyszły te zmieszane z łupinkami cebuli białej, czerwonej, kurkumy dały radę, natomiast marchew, natka pietruszki i burak nie dały rady...
Najważniejsze jednak, że pisanki się pojawiły a ja miałam w swoim donu najsłodszego kurczaczka ever.
Spokojnych radosnych Świąt!
Chrystus zmartwychwstał Alleluja!
#MarchewkowaMama
Komentarze
Prześlij komentarz