Poród a spadek nastroju!

Gdy po porodzie pojawia się spadek nastroju, a przebyta niepłodność dolewa tylko oliwy do ognia.

Nie od dziś wiadomo, że poród jest tak trudnym przeżyciem, który może przerodzić się nawet w traumatyczne doświadczenie, rzutujące na psychikę kobiety. Nie tylko jednak trauma porodu może na to mieć wpływ. Chciałabym jednak podzielić się z Wami moim osobistym doświadczeniem w tej kwestii, tym bardziej, że cała otoczka niepłodności, która nas dotyczyła dolała tylko oliwy do ognia.

Pragnienie urodzenia dziecka, powiększenia rodziny było przez długi czas głównym priorytetem naszego życia. Pochłaniało nas to codziennie, spędzało sen z powiek i jak wiadomo powodowało ogrom cierpienia. To pragnienie było tak silne, że wszystkim przyjaciołom o tym mówiłam, wypłakiwałam się "w rękaw" przyjaciółce, rodzicom, teściowej, duszpasterzowi, spowiednikowi... Ciężko zliczyć ilość osób, która słyszała o naszym problemie. Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Wspierali nas na każdym kroku. Gdy już zaszłam w ciążę euforii nie było końca. Przygotowania do przyjścia na świat tego maleńkiego szczęścia pochłaniało nas tak bardzo, że nawet nie zdążyłam pomyśleć, jak to będzie z porodem. I tak oto poród zaskoczył mnie w najmniej oczekiwanym momencie. W 37 tygodniu ciąży z powodu podwyższonego ciśnienia trafiłam do szpitala. Decyzja była taka: cesarka zostanie wykonana z powodu podejrzenia stanu przed rzucawkowego, tego samego dnia lub dnia następnego. Podczas badania okazało się jednak, że zaczynam się "rozkręcać" i jeszcze tego samego dnia urodziłam naturalnie.


Fizycznie nie czułam się najgorzej po porodzie, poza kilkoma zasłabnięciami. Tydzień, który spędziliśmy w szpitalu z Piotrusiem (z powodu jego żółtaczki), pozwolił mi zregenerować siły. W szpitalu pomimo nowej życiowej sytuacji nauczyłam się pewnych schematów zachowania i ogarnęłam młodego dość szybko. Nie mogłam się doczekać jednego - powrotu do domu.
Tego samego dnia, gdy wróciliśmy do domu ogarnęło mnie przerażenie. Przez moją głowę przetaczało się milion myśli na minutę, tratując niczym walec wszelkie racjonalne wytłumaczenia.
Zaczęłam myśleć o tym jak to teraz moje życie się zmieni, że nie będę już taka wolna jak kiedyś, że moja relacja z mężem się zmieni, że przez jakiś czas nie będę mogła ot tak wyjść na kawę z przyjaciółką, że może jednak nie nadaję się na matkę i mój syn nie pojawił się jednak w odpowiednim momencie (!). Poczułam, że nagle stałam się więźniem w własnym domu. Zaczęło mnie to tak przerażać, że ni stąd ni zowąd zaczęłam płakać. A B. nie wiedział kompletnie jak się ma zachować. Pragnęłam tylko aby mnie przytulił, bo nie oczekiwałam zrozumienia.

Kiedy trwało to już kilka dni, zaczęłam się martwić. Nie chciałam aby przerodziło się to w depresję, dlatego zapragnęłam szukać pomocy. Pojawiła się jednak blokada wewnętrzna. Jak mogę przed kimkolwiek przyznać się do takich myśli?! Jak mogłam przyznać się, że czuję wewnątrz, że żałuję decyzji o staraniach o dziecko, kiedy tak bardzo go pragnęłam!? I dlaczego właściwie tak się czuję, skoro tak cierpiałam z powodu braku tego maleństwa?!

Gdy myśli nie przestały mnie opuszczać a ja czułam się z tym coraz bardziej winna, postanowiłam schować dumę do kieszeni. I wiecie co? Myślę, że była to najlepsza decyzja jaką wtedy podjęłam.
A jak sobie pomogłam? Zaczęłam rozmawiać z koleżankami, które również są matkami. Zwłaszcza z tymi, które tak jak ja w niedawnym czasie urodziły dziecko. Okazało się, że wszystkie one przeżyły dokładnie to samo co ja! Było to cudownym odkryciem, które spowodowało, że nie czułam się z tym problemem odosobniona. Zły nastrój był głównie podyktowany przez burzę hormonów, które namnożyły się jak pasożyty w moim organizmie,
Rozwiązaniem jest ROZMOWA! Jeżeli znajdziecie się w takiej sytuacji (a podejrzewam, że niestety 90% z nas kobiet to czeka), to koniecznie mówicie o tym co czujecie! Szukajcie pomocy wśród znajomych, przyjaciół, rodziny (szczególnie osoby najbliższej - męża), a jeżeli to nie wystarczy, nie bójcie się prosić o pomoc specjalisty. Psycholog zna się na tym i będzie w stanie pomóc profesjonalnie.

Czy któraś z Was miała podobne przeżycia? Podzielcie się nimi.

A już niedługo objawię się Wam w pełnej wersji, czyli już niedługo przedstawię się kim jestem w tym realnym świecie! Chcecie? ;)


Komentarze

Popularne posty