Ojciec i syn

Instynkt macierzyński i miłość do dziecka, budzi się w kobiecie jeszcze podczas ciąży. Z mężczyzną jest zupełnie inaczej. Pomimo zainteresowania dzieckiem, podczas ciąży żony, nie czuje tego. Miłość ojcowska budzi się powoli, od narodzin dziecka i prawdopodobnie osiąga swój najpiękniejszy rozkwit, gdy dziecko jest już na tyle kumate, że może on nawiązać z maluchem kontakt werbalny. Mam na to chodzący przykład prosto z domu. 


#TataDonSzamani jest tego typu ojcem, który czeka wciąż na każdy najmniejszy przejaw świadomego działania ze strony Piotrusia. Niesamowita radość z pierwszego uśmiechu, pierwszego przyglądania się twarzom. Z każdym kolejnym pierwszym razem młodego, jego tata jest jeszcze bardziej chętny do tworzenia coraz bliższej przyjaźni z synem.


Jednym z problemów dla młodych ojców, debiutujących w tej roli, jest nie tylko błędne spojrzenie dziecka, które nie specjalnie reaguje na jakiekolwiek słowa. Trudności sprawia wielkość i wiotkość noworodka. Gdy Piotruś się urodził, #TataDonSzamani był przerażony. Bał się wziąć młodego na ręce, a bo taki drobny, a bo ta główka tak leci... Do wszystkiego trzeba było się przyzwyczaić. Ale jak to zrobić, gdy w momencie kiedy już się zdąży przyzwyczaić, dziecko się zmienia i zaczyna zupełnie inaczej się zachowywać? Przewijanie nie było czymś prostym dla taty. Nie byliśmy na szkole rodzenia, dlatego to ja uczyłam go przewijać, przebierać i kąpać, używając w tym celu lalki - bobasa. Ale jak to trafnie ujął, gdy już przyszło mu zajmować się Piotrkiem: "Po co nam szkoła rodzenia, gdy uczysz się również tam wszystkiego na lalce. Jaka sztuka jest przewinąć lalkę, która się nie rusza?" W rzeczy samej, Piotruś dość intensywnie lubi ruszać nogami podczas przewijania, a teraz do tego wygina się we wszystkie strony. Nie jest to najprostsza czynność do wykonania przez mężczyznę. Jestem jednak przekonana, że poradzi sobie w każdej sytuacji.

Jak więc przekonać męża, że da sobie radę w opiece sam na sam z maluchem?

Rzucić go na głęboką wodę!

Zdjęcie nie było stylizowane. Samo życie :D

Tak też zrobiłam, gdy już Piotruś osiągnął miesiąc. Zwyczajnie wyszłam z domu do kościoła. W tym czasie dziecko akurat zapragnęło pomęczyć tatusia, zamiast spać. Później dowiedziałam się od dziadka Piotrusia, że #TataDonSzamani chciał już do mnie dzwonić, bo nie mógł uspokoić młodego, ale dziadek przekonał go, żeby spróbował sam sobie poradzić z sytuacją. I udało się! Dzięki tamtej sytuacji, wierzę, że uwierzył w siebie i teraz potrafi zostać z dzieckiem nawet na trzy godziny, a ja nie boję się, że za chwilę dostanę telefon od spanikowanego tatusia, i będę musiała na gwałt wracać do domu.

Warto wspomnieć jeszcze o najważniejszej kwestii. Przepraszam, ale którą z nas nie rozczula widok jej mężczyzny trzymającego w ramionach malutkiego człowieczka? W moim sercu dokonuje się cudowne poruszenie, które rozbudza wyjątkową, dotąd nieznaną miłość! Bo oto człowiek, którego pokochałam ja i który kocha mnie, okazuje swoją miłość naszemu wspólnemu dziełu, jakim jest dziecko. Ten widok wzrusza, porusza i ociepla serce. A im starszy będzie Piotr i te relacje będą się pogłębiać, tym więcej miłości rodzi się we mnie, dla jego ojca.


Na koniec pragnę podzielić się z Wami dwoma zabawnymi anegdotami z życia codziennego #TataDonSzamani i Piotrusia.

-Teraz Twoja kolej na przewinięcie młodego - rzuciłam pełna nadziei na chwilę relaksu.
- Muszę ja? A jeśli będzie kupa? - dostrzegłam w nim spojrzenie pełne prawdziwego przerażenia. Zupełnie jakby miał co najmniej skoczyć na bungee. Choć wyobrażam sobie, że to mogłoby być mniej przerażające niż znalezienie w pampersie zapachowej niespodzianki.
Moje spojrzenie wyraziło wszystko. Nie musiałam się odzywać. #TataDonSzamani wziął się zatem ostro do pracy. Skrupulatnie przygotował sobie wszystko co trzeba pod ręką, ułożył Piotra na przewijaku i z dokładnością chirurga zaczął operację "pampers". Ja zaledwie spoglądałam siedząc sobie nieopodal, na kanapie.
- Tylko nie kupa, tylko nie kupa - dało się słyszeć wypowiadane pod nosem słowa, niczym mantra. W tym momencie otworzył pieluszkę i z wielką ulgą odetchnął. - nie ma!
Z uśmiechem na twarzy, zdjął pieluchę, sięgnął po chusteczkę i wytarł pupę, po czym nałożył krem na palec i skierował go w stronę pupy, gdy nagle odskoczył jak oparzony. Zerwałam się na równe nogi.
- On robi kupę! - krzyknął przerażony.
- W czym problem? Robi ją na przewijak.
- Zrobił ją prawie na moją rękę! - jeszcze chwila i tembr głosu zbliżyłby się do najpiękniejszych sopranów w operze krakowskiej.
- Spokojnie. - pobiegłam po papier toaletowy. - Zbierzesz co zrobił papierem i będzie ok. - skrzywił się. - Przecież jak Tobi zrobi kupę w mieszkaniu to też zbierasz, a jest ona zdecydowanie mniej przyjemna...
Już bez zbędnych słów, posprzątał, po czym sięgnął po pieluszkę. A ja wyszłam do kuchni wyrzucić niespodziankę, tam gdzie jej miejsce. Nagle usłyszałam krzyk.
- Znowu robi kupę!
- Spokojnie! To tak samo...
- I siku!!!!! - przerwał mi jeszcze bardziej podniesionym głosem. Przerażenie sięgnęło zenitu. Zaczęłam się śmiać i wróciłam do salonu, z nowym zapasem papieru toaletowego. Zaczęłam sprzątać podłogę, na którą jak się okazało nasikał mój syn. Nie przestawałam się śmiać.
- I znowu kupa!!! - dotarł do moich uszu rozpaczliwy komunikat. Okazało się, że do tej pory nawet nie udało się, żeby #TataDonSzamani założył chociaż pod pupę pieluszkę. Wszystko co młody robił, robił bezpośrednio na przewijak, który dzięki Bogu jest pokryty łatwo ścieralną ceratą.
Mój śmiech doszedł do granic możliwości. Teraz już płakałam ze śmiechu. Błagałam męża i synka, żeby już przestali, bo za chwilę nie wytrzymam i pęknę z tego śmiechu. Po trzecim wypróżnieniu nastąpił błogi spokój, który Piotrek miał zdecydowanie wypisany na buźce.
Cóż.. najważniejsze jest szczęśliwe dziecko, bo to oznacza szczęśliwych rodziców. Co z tego, że po przejściach?

Po tym przeszkoleniu, #TataDonSzamani nigdy więcej nie miał problemu ze znalezieniem niespodzianki w pieluszce. Widocznie syn doskonale wiedział jak przekonać ojca do pomocy mamie.


***

Jeden z nocnych dyżurów, który pełnił #TataDonSzamani. Sprawa ma się znów podczas przewijania. Odkrywa pieluszkę i cieszy się, że tylko siku syn narobił.
- Czy powinienem teraz kremować pupę, jeśli jest tylko siku? - szeptem próbował uzyskać odpowiedź od śpiącej #MarchewkowaMama.
- Spokojnie, jak nie posmarujesz to nic się nie stanie. - wymamrotała.
Młody zaczął się coraz bardziej niecierpliwić i coraz głośniej marudzić, dlatego tatuś postanowił się pośpieszyć, żeby już dać synowi butelkę. Zapiął pieluszkę, zapiął guziczki w pajacu i nagle zamarł. Wziął w rękę świeżą pieluszkę, która leżała obok.
- czy ja zmieniłem tą pieluchę? - zaczął się zastanawiać niczym Kubuś Puchatek prawie drapiąc się po głowie. Nagle przyszło olśnienie... Nie! Nie przebrał. Zapiął tę samą przesikaną pieluszkę i ubrał dziecko, przez co musiał całą akcję zaczynać od początku. A najgorsze było to, że młody już praktycznie zaczął płakać z głodu.
Odwrócona tyłem do całej sytuacji, #MarchewkowaMama, o tym, że słyszy całą sytuację dała poznać po całym ciele trzęsącym się - ze śmiechu.


A może Wy pochwalicie się ciekawymi, śmiesznymi anegdotami z udziałem waszych dzieci i ich tatusiów?

#MarchewkowaMama

Komentarze

Popularne posty