Nieszczęsne kp

Bardzo łatwo przychodzi nam osądzanie innych, nie znając sytuacji, wewnętrznego rozdarcia i podstaw, które skłoniły do wyboru takiego a nie innego. 
Czuję się w obowiązku stawania w obronie tych mam, które wybrały, lub były zmuszone wybrać dokarmianie mm lub karmienie tylko mm. Sama jestem wśród nich.

W czasie ciąży wszystko poukładałam sobie w głowie idealnie! Będę karmić piersią przez minimum pół roku. Taki był plan! Ale jak to w życiu bywa, planujemy swoje życie z dokładnością co do milimetra, a życie weryfikuje nasze wybory. Tak stało się również ze mną. Nie czuję obowiązku tłumaczenia się z tego dlaczego nie karmię wyłącznie piersią, ponieważ jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. Ale być może mój niewielki głos pozwoli zrozumieć takie mamy jak ja, tym, którym udało się karmić wyłącznie piersią. Bo przed tymi matkami zdecydowanie chylę czoło! Jesteście bohaterkami! Ale to nie znaczy, że możecie oceniać te pozostałe matki.


Bardzo pragnęłam karmić piersią. Jeszcze zanim począł się Piotruś marzyłam o tym, ponieważ wiedziałam, że to jest coś wyjątkowego, co łączy jedynie matkę z dzieckiem. Gdy już byłam w ciąży wielokrotnie śniłam o tym, zastanawiając się jakie to uczucie gdy dziecko przysysa się do piersi? Marzenie było...
Po porodzie od samego początku Piotruś nie chciał złapać piersi. Kilkakrotnie przychodziła położna laktacyjna, która próbowała pomóc. Moja frustracja urastała do gigantycznych rozmiarów, powodując łzy i załamanie. Bo przecież miałam marzenie.. a tutaj wszystko pod górkę.
Być może jest to błąd położnych ze szpitala, które od razu poleciły dokarmiać młodego. A ja pierworódka, która nie była nawet na szkole rodzenia (z powodów osobistych), wierzyłam we wszystko co mi doradzały. I tak zaczęłam dokarmiać. Nie przyznam racji tym, którzy mówią, że jak dziecko zacznie od butli to już piersi nie chwyci. Gdy mój syn nie chciał ssać na leżąco (tak uczyli, ponieważ z powodu nacięcia krocza nie dało się karmić na siedząco), w trzeciej dobie miałam dość i postanowiłam zawalczyć o kp. Pomimo potwornego bólu - usiadłam! I jak wtedy go przystawiłam do piersi, od razu ją chwycił. Niestety nie miałam czegoś takiego jak nawał pokarmu. Ani w trzeciej dobie, ani w żadnej następnej. W ciągu dnia karmiłam wyłącznie piersią tak jak zalecali po 20min każda pierś, jednak syn był nadal głodny, więc dokarmiałam mm.
Miałam kolejny plan i marzenie. Kiedy wrócimy do domu, zacznę karmić wyłącznie piersią w ciągu dnia a butla tylko w nocy. I tak karmiliśmy się przez tydzień. Po tygodniu gdy przyszła do nas położna, okazało się, że Piotruś przytył zaledwie 20g. To było dla mnie straszne! Chciało mi się płakać. A przecież bardzo często był przystawiany. I tak się okazało, że znów musieliśmy dokarmiać. Do tej pory tak karmimy. kp + mm.
Przeżywałam to bardzo. Czułam się z tym okropnie i myślałam, że jestem złą matką. Ale postanowiłam zawalczyć o siebie. I wiem, że wiele osób powie mi, że można powalczyć o laktację. Najlepiej położyć się do łóżka z dzieckiem na kilka dni i karmić co chwilę. Ale ja nie mam takiej możliwości, a szczerze mówiąc nawet cierpliwości. Powiecie, że się poddałam. Prawdopodobnie tak jest. Ale czy to czyni mnie złą matką? Że nie głodzę swojego dziecka, żeby za wszelką cenę karmić piersią?

Jak już szczątkowo pisałam o tym w poście pt. "Nowiny", żyjcie i dajcie żyć innym! Nie oceniajcie! Takie matki jak my, także bezgranicznie kochają swoje dzieci i pragną z nimi bliskości!

Być może przy drugim dziecku będzie łatwiej, bo jestem mądrzejsza o obecne doświadczenia i będę już wiedzieć co robić, a czego nie robić, już w pierwszych dniach życia dziecka, aby powalczyć o kp.

Jeszcze raz na koniec zaznaczę! Chylę czoło przed wszystkimi matkami karmiącymi piersią! A jeszcze bardziej przed tymi, które pomimo trudności wywalczyły laktację! Jesteście NIESAMOWITE!

Ale chylę czoła także przed tymi, którym się nie udało i się nie załamały! Bo w obecnych czasach, kiedy, mam wrażenie, istnieje niemal terror laktacyjny, łatwo jest się załamać słysząc ciągle oceny i "dobre rady" pod swoim adresem.

#MarchewkowaMama

Komentarze

  1. Karm jak chcesz. Jeśli będziesz zadowolona, Twoje dziecko też takie będzie. Od mieszanki nikt nie umarł, a przynajmniej możesz bez obaw "oddać" któreś karmienie partnerowi. Niczym się nie przejmuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się! :) Mnie mama karmiła piersią tylko miesiąc i jestem zdrowa, mam bardzo dobrą odporność :) Faktycznie mąż wyręcza mnie w karmieniu butlą bardzo często, co naprawdę pomaga, zwłaszcza po całym dniu gdy jestem sama, bo on jest w pracy :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jakbym czytała o sobie. Mój syn uwielbia przyssać się do cycusia co jakiś czas, więc karmię go kilka razy w ciągu dnia i coś tam zawsze zje, natomiast "główne posiłki" to butelka, której najczęściej potrzebuje co 2,5 - 3 godziny. Kiedy byliśmy na samej piersi to moje życie to był horror. Bardzo się starałam, ale ciągle słyszałam, że "on jest głodny!" i wpadałam w coraz większą depresję. Teraz jako tako pogodziłam się z tym, że nie poszło tak jak chciałam. Staram się dostrzegać same plusy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że walczysz o dostrzeganie plusów całej sytuacji! Oby tak dalej :) Pozdrawiam również!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty