Naprotechnologia - nadzieja na dziecko

Pamiętam ten lęk, te łzy, ten ból, to pragnienie nieutulone... Milion trudnych emocji, które niszczyć mogły relacje międzyludzkie, a szczególnie te małżeńskie. Pamiętam tą zazdrość, tak tłumioną przeze mnie w zarodku, gdy tylko słyszałam szczęśliwe newsy od znajomych. Bo dlaczego im się udaje... a nam nie? Czasami potrzeba szukać pomocy! My wybraliśmy Naprotechnologię! Dlaczego? Bo jest skuteczna!

Na blogu pojawił się już post z naszym świadectwem, dlatego aby się nie powtarzać napiszę ten post o samej naprotechnologii, a do świadectwa odsyłam ciekawych: świadectwo


Niepłodność to temat wciąż bardzo trudny, osobisty i niewątpliwie bolesny. Jest też tematem rzadko poruszanym, a także bagatelizowanym. Co czuje para zmagająca się z niepłodnością? Wiedzą tylko ci, którzy się z tym zmierzyli. Niestety w dzisiejszych czasach jest to coraz częstszy problem małżeństw. Zanieczyszczone środowisko, niezdrowe żywienie, stres, wiek - wiele z tych czynników wpływa na płodność człowieka. Zarówno kobiety jak i mężczyzny.


Tak się kilka lat temu złożyło, że podczas studiów magisterskich do pracy dyplomowej wybrałam temat dotyczący zależności pomiędzy naprotechnologią (napro) a pomocą małżeństwom zmagającymi się z niepłodnością. #Naprotechnologia (#NaProTechnology) już wtedy zainteresowała mnie, po tym jak usłyszałam świadectwo o jej skuteczności podczas pielgrzymki na Jasną Górę. Nigdy nie zapomnę mojego szoku, gdy usłyszałam, że przyczyną niepłodności może być nawet uczulenie na trawę, które jest bagatelizowane. Nigdy nie myślałam o niepłodności aż tak szeroko. Podejrzewam, że 90% ludzi tak nie myśli. Wydawało mi się, że jest to problem czysto ginekologiczny. Tak się składa, że problem dotyczyć może takich sfer jak: psychika, uczulenia, hormony, budowa anatomiczna, itd. 
W swojej pracy magisterskiej szczególnie skupiłam się na kwestii blokady psychicznej, która wydała mi się szczególnie pomijana podczas diagnozowania niepłodności. Może to być blokada na zasadzie, "za bardzo chcę mieć dziecko", "chcę mieć dziecko, ale tylko oficjalnie. Wewnątrz nie czuję się gotowa", ale także może dotyczyć lęku przed koniecznością dorastania do odpowiedzialności, kosztem zrezygnowania z bycia wewnętrznym dzieckiem. 


Podejrzewam, że to nie przypadek, że akurat ten temat stał się przedmiotem moich badań naukowych. Nigdy bowiem nie podejrzewałam, że sam problem niepłodności kiedykolwiek będzie dotyczył mojego małżeństwa. Jestem pewna, że dzięki wiedzy na temat metody leczenia niepłodności, wybraliśmy z #TataDonSzamani właśnie tę drogę diagnostyki i leczenia. Byliśmy świadomi, że droga ta nie będzie łatwa i szybka. Sama diagnostyka trwa niezwykle długo, a leczenie niejednokrotnie nawet dłużej. 

Dlaczego wybraliśmy drogę dłuższą i trudniejszą? Dlaczego nie wybraliśmy in-vitro, które nie jest najprostsze, ale same procedury zajmują mniej czasu? 

Najprościej byłoby odpowiedzieć na to pytanie przez pryzmat naszych przekonań religijnych. Rozczaruję jednak tych, którzy myślą, że był to główny powód tego wyboru. Jest to jeden z wielu argumentów przemawiających za wyborem napro, ale nie jedyny i nie najważniejszy. 

Skuteczność
W czasie studiów i przygotowywania się do pracy mgr, zgłębiłam temat dość szczegółowo. Zwracałam również uwagę na to co jest bardziej skuteczne. I tak ówczesne badania wykazywały, że gdy in-vitro jest skuteczne w ok. 30%, naprotechnologia wykazuje się skutecznością na poziomie ponad 60% (dane podaje z pamięci, z którymi spotkałam się w roku 2012). Trzeba tutaj rónież zaznaczyć, że statystyki ujawniane przez kliniki in-vitro podają skuteczność pojawienia się ciąży, liczby nie wskazują zaś na ilość urodzeń z tej metody, co zdecydowanie zaniżyłoby procenty. Niestety przy tej metodzie istnieje duża ilość poronień, urodzeń martwych dzieci, lub zwyczajnie dokonywania aborcji na dziecku, które okazało się chore, za sprawą zastosowania tej metody... (co jest przerażające!)

Naturalność
Jest to metoda, która pozwala począć dziecko w sposób naturalny. Odbywa się to w pełnej intymności, pomiędzy małżonkami, w zaciszu ich sypialni (lub innej części mieszkania ;) ). W przypadku in-vitro, odbywa się to w gabinecie lekarza, podczas mało przyjemnej procedury, bez obecności męża.

Bezpieczeństwo
Sama metoda leczenia jest bezpieczniejsza w przypadku napro. Niestety spotkałam się już kilka razy z przypadkami rozmówczyń, które przyznały, że z powodu procedury polegającej na doprowadzeniu do superowulacji (w celu pobrania wielu gamet żeńskich - komórek jajowych), wylądowały w szpitalu prawie w stanie agonalnym (zatrzymanie wody w płucach). W przypadku napro nie ma ryzyka takich powikłań.
Ponadto napro jest bezpieczniejsze dla samego dziecka. Fakty są takie, że przy naturalnym poczęciu istnieją mniejsze szanse na wady rozwojowe dziecka, niż w przypadku poczęcia metodą in-vitro.

Kompleksowość 
Zarówno diagnostyka jak i leczenie jest kompleksowo weryfikowane. Lekarz naprotechnolog zwraca uwagę nie tylko na kwestię ginekologiczną, ale także kieruje na dodatkowe badania mogące wpływać na płodność (np. do poradni genetycznej, diabetologicznej, itd.). Każdy przypadek jest szczegółowo analizowany. 

Wsparcie
Lekarz naprotechnolog przede wszystkim diagnozuje i leczy, ale także wspiera, podnosi na duchu, ponadto nie "owija w bawełnę". Może skierować parę na wizytę do psychologa jeżeli uzna, że jest to konieczne. Może także pokierować do odpowiednich osób, zajmujących się przygotowaniem pary do adopcji. 

Poznanie swojego organizmu
Na początku drogi naprotechnologii należy spotkać się z instruktorem metody obserwacji cyklu wg modelu Creightona. Jest to niezwykle istotne aby rozpoznać w pierwszej kolejności czy pod względem hormonalnym i ginekologicznym wszystko jest w porządku. A jeżeli coś jest nie tak, bardzo szybko można to wykryć podczas tych obserwacji.

Wszystkich tych punktów doświadczyliśmy podczas naszej przygody z napro. Ogromne wsparcie i empatia lekarki, a także instruktorki, były dla nas niezwykle istotne i budujące w trudnych chwilach. 

Istnieje wiele plusów wyboru naprotechnologii. Zawsze będę to powtarzać, że najważniejszą różnicą między napro a in-vitro, jest to, że ta pierwsza metoda jest faktycznie sposobem leczenia niepłodności. Niestety in-vitro widnieje w programie rządowym jako program leczenia niepłodności! Nie oszukujmy się! In-vitro niczego nie leczy! Ta metoda pozwala na uzyskanie stanu jakim jest ciąża i pojawienie się dziecka, natomiast niepłodna para jest nadal niepłodna! Nie następuje tutaj wyleczenie! Nie powielajmy więc nieprawdziwych informacji. 


Nie potępiam ludzi decydujących się na in-vitro. Uważam, że wybór tej metody jest spowodowany niedoinformowaniem, a także wiarą w kłamstwa przedstawiane przez dzisiejsze media. Przecież chyba nie ma par, które mając do wyboru naturalne poczęcie lub poczęcie na szkle i przeniesienie zarodka do macicy matki, w gabinecie kliniki, wybraliby to drugie! Jeżeli więc istnieje możliwość naturalnego poczęcia oraz większej skuteczności, czy nie lepiej spróbować z napro?! A ja polecam gorąco! I nie wierzcie w to, że większość z przyczyn niepłodności nie da się wyleczyć, bo to nie prawda! 

Rozmawiałam kiedyś z kobietą, która poddała się zapłodnieniu in-vitro, bo jej lekarz stwierdził, że przy PCOS (zespole policystycznych jajników) nie ma szans na naturalne zajście w ciąże. Wtedy jeszcze nie starałam się sama o maleństwo. Gdy jednak u mnie pojawił się identyczny problem, mając w pamięci tamtą rozmowę, byłam przerażona. Szybko jednak lekarz naprotechnolog zdementował te plotki i zapewnił, że jest możliwe leczenie! I rzeczywiście! Pomimo PCOS, począł się Piotruś! 

Więcej o napro w kolejnych postach! 

#MarchewkowaMama

Komentarze

  1. Ze wszystkim co napisałaś o napro zgadzam się, dokładnie tak jak ja bym to pisała. U nas tez pomogło napro co prawda nie ma z nami jeszcze Ignasia na świecie,ale ufam, że wszystko będzie dobrze. Niedoinformowanie to myślę jest ogromy powód braku zainteresowania metodą, choć jak widzę u naszego lekarza napro są coraz większe kolejki i coraz więcej ludzi więc w sumie to cieszy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty