Matka, żona i kochanka

Walentynki zbliżają się wielkimi krokami. I chociaż miłość powinniśmy okazywać sobie na co dzień, to doskonale wiedzą ci, którzy mają dzieci, że nie jest to już takie proste. Z tego powodu Dzień Zakochanych powinien zmotywować rodziców aby zawalczyli o swoje relacje, o chwilę tylko dla siebie.

W czasie trwania ciąży pojawiają się miliony wątpliwości dotyczące pojawienia się na Świecie nowego członka rodziny. Ale obawy nie dotyczą jedynie maluszka. Niewątpliwie zbyt wiele pojawia się w mediach negatywnych wizji przyszłego życia rodzinnego. Słyszymy bez przerwy, że dziecko zmienia całkowicie życie, również to małżeńskie (i to wcale nie na lepsze - o zgrozo!). Kiedy się słyszy takie opinie, sen w nocy zastępują długie godziny rozważań, o tym jak będzie teraz wyglądać relacja między mną a moim mężem.

Wielokrotnie przeżywałam takie noce. Noce bezsenne, które wypełniały myśli na temat zmian. A ponieważ w życiu zmian boję się najbardziej, sprawa urastała do rangi gigantycznego problemu. Pamiętam ten ścisk żołądka, kiedy tylko myślałam o porodzie i pojawieniu się już na Świecie tego, który odmieni wszystko. I zamiast się cieszyć, przed oczami stawały mi te wszystkie artykuły pełne narzekania.
Nie powinno to tak wyglądać!


Moje obawy dotyczyły szczególnie relacji między mną a moim mężem. Czy wy też tak miałyście? Począwszy od zmieniającego się ciała w czasie ciąży, kiedy kobieta nie jest pewna, czy mimo wszystko podoba się mężowi nadal, kończąc na przerażeniu, że dziecko pochłonie nas tak bardzo, że nieświadomie zaczniemy odsuwać się od niego.

Jak sobie z tym radzić?
Szczerze mówiąc jest jeszcze dużo czasu przede mną aby ten właśnie czas mógł zweryfikować wszystko. Sam początek po porodzie jest jednak bardzo ważny. Uważam, że jeżeli na początku odpuścimy, nie będzie co zbierać w późniejszym czasie.
Nie jestem idealna (w końcu nie ma ludzi idealnych - na szczęście!) i nie zawsze wychodzi mi stosowanie się do tego co sobie obiecałam. W wielu kwestiach dotyczących budowania relacji po porodzie zawaliłam. Zapewne ze zmęczenia, stresu, ale może i lenistwa.
Być może jednak moje słowa pomogą tym, którzy nawet nie pomyśleli o tym, żeby zawalczyć o swoje małżeństwo?

Walka!
To słowo zostało przeze mnie użyte nie bez powodu. Jestem żoną już od ponad 4 lat i wiem, że małżeństwo jest nieustanną walką o miłość, o relacje, o szacunek, o przyjaźń. Kiedy jednak w związku pojawia się dziecko, te wysiłki należy podwoić. Dziecko zajmuje kobietę tak bardzo, że nie raz łapię się na wydawaniu poleceń mężowi na okrągło (bo będzie szybciej, sprawniej. Po co wprowadzać dodatkowe "proszę", "dziękuję", "przepraszam"?). To nie jest dobra droga.

Trzeba zawalczyć o wspólne chwile, tylko we dwoje. Choćby się waliło i paliło, potrzeba znaleźć takie momenty, gdy dziecko śpi, gdy odwiedza nas teściowa, mama, aby wyrwać się myślami, albo nawet fizycznie. Po to aby być tylko we dwoje. Zadbajmy więc o to, aby romantyczne chwile wciąż pojawiały się w naszym związku. Usiądźmy razem przy stole, porozmawiajmy, zjedzmy obiad przy świecach. Zagrajmy razem w gry. Nawet te, które został stworzone tylko dla par (poniżej polecone gry). A my, kobiety, jak już dojdziemy do siebie po porodzie, nie unikajmy pięknych, koronkowych, jedwabnych koszulek nocnych, na pewno spodoba się to naszym mężom. Jeżeli nie jesteśmy gotowe na współżycie, rozmawiajmy! Rozmowa jest najważniejsza! Przecież czułość można okazywać sobie na milion innych sposobów. 

(Gdy jeszcze #MarchewkowaMama była blondynką i postanowiła namalować to szczęście - jakieś 6 lat temu!)

I najważniejsze! Nie unikajmy czułości męża! I nie odsuwajmy go od siebie twierdząc, że nie mamy czasu, ochoty itd. Możemy w ten sposób zniechęcić do czynienia tak dobrych rzeczy, jak pocałunki, dotyk, miłe słowo. Choćbyśmy nie miały ochoty na przytulenie to zaciśnijmy zęby i gdy mąż nas przytula, zacznijmy myśleć, że robimy to dla dobra związku, nawet jeśli w tej chwili nie mamy na to ochoty. 
I UWAGA! Nie dotyczy to współżycia!!! Nigdy nie powinnyśmy zgadzać się na współżycie wbrew sobie! Nawet dla dobra małżeństwa, ponieważ może to powodować liczne frustracje i wstręt do męża, bo taka kobieta poczuje się wykorzystana - co nie uratuje a zniszczy prędzej czy później relacje. Dlatego absolutnie potrzebna jest rozmowa! 

Mam nadzieję, że każda z was odnajdzie swój własny sposób na walkę o relacje w małżeństwie pomimo zmęczenia, braku czasu i myśli krążących wyłącznie wokół dziecka. 

#MarchewkowaMama


Komentarze

  1. Wojtusiowa mama6 lutego 2017 02:15

    My staramy się co jakiś czas odstawić malucha do dziadków lub zostawić z Ciocia i wyjść we dwoje. To jest super czas! Bardzo ważne są dla nas również spotkania naszej Ekipy (wspólnoty małżeństw), dzięki którym pilnyjemy, by mieć czas na rozmowę i wspólny czas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale, że walczycie o swoje małżeństwo :) A Wasze dziecko ile ma miesięcy? Niestety na razie puki teściowa nie przyjedzie, nie ma kto zostać z naszym Piotrusiem. Więc chyba również walentynki spędzimy we troje :D

      Usuń
    2. Wojtusiowa mama ;)6 lutego 2017 02:45

      7,5 mca, ale pierwszy raz został na ponad dobę, gdy miał chyba 6 tygodni:) hmm... To może jacyś znajomi kiedyś pozwolą Wam wyjść do kina

      Usuń
    3. Byłoby miło ^,^ tak dużo dobrych filmów teraz w kinach ;)
      To fantastycznie, że tak szybko Wam się to udało :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty