Kobieta motyl

Wolny wieczór, przespane noce, spontaniczność okazywania uczuć w związku, cisza, spokój i nagle BACH! Dziecko! Wszystko zmienia się o 180 stopni. Ale nie zawsze to co nas przeraża może być złe. Po czasie widzimy, że to wszystko nas kształtowało i nagle okazuje się, że dorosłyśmy.

Nie zamierzam wypowiadać się w imieniu wszystkich kobiet, matek. Chciałam opisać tutaj moje subiektywne spostrzeżenie, które jest wciąż świeże i nowe dla mnie. 

A to z czasów tego wciąż dziecinnego ja ;)

Zawsze byłam odrobinę zwariowana, lubiłam się śmiać, bawić, wygłupiać. Nie, nie.. Nie przeszło mi to z wiekiem, bez obaw. Oprócz tego wszystkiego lubiłam być zwyczajnie dziecinna. Zarówno pod względem zachowania jak i myślenia (dość naiwnego). Najbardziej objawiało się to poprzez ubiór, uczesanie i zainteresowania. Do tej pory moim głównym zainteresowaniem była Japonia, a jak wielu z Was wie, ten kraj słynie z rzeczy "kawaii", czyli zwyczajnie słodkich, dziecinnych. Różowe, pluszowe, bajkowe przedmioty były w centrum moich zachwytów. Ponadto pochłaniało mnie czytanie mangii. Niewiele ma to wspólnego z dorosłym, dojrzałym życiem. Myślałam, że tak już zostanie. Jakie więc było moje zaskoczenie gdy te wszystkie rzeczy zeszły na dalszy plan i przestały pociągać mnie tak bardzo jak dawniej. 



Mówi się, że w momencie narodzin dziecka rodzi się matka. Ja bym dodała, że rodzi się również dorosła kobieta. Niczym poczwarka, która przeistacza się w cudownego motyla, rozpościerającego swe barwne skrzydła. Nagle priorytety się zmieniają. Człowiek poważnieje (ale nie gorzknieje - Boże broń!). Nagle zapragnęłam zachowywać się i wyglądać jak dorosła kobieta. Przestały interesować mnie infantylne sukienki, bluzki, a zainteresowałam się odrobinę bardziej elegancką garderobą. Kiedyś moje uczesanie nie kończyło się na romantycznych warkoczach i innych plecionkach. Były to wymyślne fryzury inspirowane komiksami prosto z Japonii. To na szczęście za mną (nawet gdybym chciała to i tak nie mogę poszaleć, bo skutecznie sobie to uniemożliwiłam, ścinając drastycznie włosy). 

Najważniejsze jest to, że jest mi z tą zmianą bardzo dobrze. Ba! Jest mi cudownie, bo oto wreszcie czuję się dorosła. Wreszcie czuję się kobietą! I nie powiem, że trzeba zostać matką, aby stać się kobietą dojrzałą. Jak zaznaczyłam na początku postu jest to całkowicie indywidualne odczucie. Nagle czuję, że jestem motylem, który osiągnął swoją dojrzałość, choć wciąż nie jest ona doskonała. Może być jednak podziwiana przez najbliższych jak kolorowe skrzydła. 



W najbliższym czasie pojawi się post o mojej podróży do Japonii, która odbyła się już prawie trzy lata temu. Czas płynie nieubłaganie. Wydaje mi się jakby było to zaledwie miesiąc temu. A wspomnienia wciąż są żywe tak jak i przyjaźnie, które zawiązałam w tamtym czasie i miejscu. 

PS. Dla tych, którzy nie widzieli wpisu na fb, Piotruś uśmiechnął się po raz pierwszy świadomie <3 Był to moment dla nas niezwykle cenny i wzruszający. Od tej pory czuję, że moje monologi skierowane do niego, stają się powoli dialogiem, bo oto ten młody człowiek w końcu zaczyna reagować na moje słowa i miny :) 

#MarchewkowaMama

Komentarze

Popularne posty