Zaufać!

Jakie trzeba mieć "szczęście", żeby idąc do pracy trafić na koleżankę, której nie widziałam od początku roku, a która akurat rozmawia z szefową. Okazuje się w trakcie przysłuchania się tej rozmowie (Panie nie zaprzestały rozmów podczas mojej obecności w pomieszczeniu), że padają słowa, które po krótkim czasie układają się dla mnie w logiczną całość. Szanowna koleżanka (którą na prawdę szczerze lubię), jak nie trudno się domyślić, właśnie informowała szefową o tym, że jest w ciąży. W dodatku niespecjalnie planowanej.. I z jednej strony się cieszy, a z drugiej niekoniecznie, ponieważ po porodzie pierwszego dziecka nudziło ją całoroczne siedzenie w domu.
Szczerze jej pogratulowałam i uściskałam w duchu błogosławiąc jej i jej dziecku.

W ostatnim czasie było mi bardzo ciężko. Pojawił się nawet moment kiedy zakwestionowałam miłość Boga do mnie. Jakaż głupota i marność... Bóg tak dobrze mnie zna i tak bardzo mnie kocha. Jak mogłam w to wątpić? Przecież tyle ludzi mnie wspiera, pociesza, pomaga! A ja wciąż tylko narzekam.

Rozmawiałam ze znajomym ojcem Dominikaninem. Powiedział mi bardzo istotne słowa:
1. Nie jestem w tym sama - jest jeszcze mój drogi B., który także cierpi.
2. Teraz nie powinnam się modlić o dziecko - Bóg dobrze wie, że go pragniemy.
3. Powinniśmy modlić się raczej o rozpoznanie woli Bożej i akceptacje jej do samego końca. Nie ważne jaka będzie. W tym ma nastąpić nasze uzdrowienie. Abyśmy z całą pewnością mogli powiedzieć, z głębi naszych serc: "Bądź wola Twoja".
4. Nie ważne jak bardzo cierpimy, czy jest lepszy, czy gorszy dzień, powinniśmy UWIELBIAĆ w tym Boga. We wszystkich cierpieniach, smutkach, w rozpaczy, tęsknocie, pomimo niezrozumienia Jego woli.
5. Błogosławić każdej ciężarnej kobiecie i jej dziecku, których spotkamy, bądź o których dowiemy się w przyszłości.

Troszkę zadań do wykonania jest :) Zaczęliśmy od cowieczornej wspólnej modlitwy uwielbienia, w której uwielbiamy Go za nasze cierpienie, które na nas dopuścił. I prosimy Go o siłę, abyśmy mogli wytrwać w spełnianiu Jego woli.


Zaufajcie Jemu! To wszystko co możemy zrobić. To tylko tyle i AŻ tyle! Bo to nie jest takie proste. Zapewne wielokrotnie pojawi się kryzys, zwątpienie. Ale wtedy będziemy się wspierać. Ja i mój B.

Zaufajcie! On wie co robi! Proście o okazanie Jego woli, względem was. Nie odpowie od razu.. ale z czasem będziemy wszyscy to wiedzieć...

Dobroci +

Komentarze

  1. Trudne te zadania,ale trzeba wierzyć, że skuteczne, Będę tu często zaglądała. Leczymy sie od listopada 2015,a Wy?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. My od grudnia 2015! W takim razie niemal równo idziemy w tej drodze :) a czy jakiekolwiek diagnozy macie już postawione?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na dzień dzisiejszy wiemy, że z mężem wszystko dobrze. Ja mam za dużo prolaktyny i niedobór progesteronu. W 2014 roku byłam w ciąży, straciliśmy synka w 14 tygodniu...Zapraszam na mojego bloga tam na bieżąco opisuje co u nas: http://pronaprot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo współczuję straty! Mam nadzieję, że wyregulowanie hormonów pozwoli Wam cieszyć się upragnionym potomstwem. Zajrzę na blog, na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty