Bezlitosny czas!

Wczoraj był dla mnie bardzo trudny dzień. 
Jak to jest, że jedna informacja może rozwalić cały dzień człowiekowi? 

Czas, który dostałam jest ogromnym darem od Boga. 
Ale czas, który otrzymałam knuje intrygi za moimi plecami.
Czas tak perfidnie śmieje mi się w twarz. 
Bo to czas pokazuje co i dlaczego wydarzyło się w naszym życiu
w takiej, a nie innej kolejności. 
Chęć wyrzucenia za okno kalendarza, zegarka nieodparcie szepcze mi za uchem.
Pragnienie pozbycia się wszelkiej formy komunikacji ze światem zewnętrznym 
staje się coraz większym światłem. Większym niż wiara w ten cud.
Coraz bardziej czuję, że jedynym wyjściem jest zamknięcie się w sobie. 
Schowanie głęboko w sobie bólu, 
aby nikt z najbliższych nigdy więcej nie usłyszał mojego krzyku, pełnego rozpaczy. 
Być może tylko wtedy będę mogła żyć normalnie.
A najbliższym będzie się wydawać, że informacja o czyjejś ciąży nie jest tym, co należy przede mną ukrywać, w imię złudnego przekonania, że mniej zaboli, albo co gorsza NIGDY SIĘ NIE DOWIEM. 
Być może to moja wina, że ten ból doprowadził najbliższe mi osoby do tego, że boją się mnie skrzywdzić? 

Chcę normalności. Tyle rzeczy nas rani, powiedzianych od najbliższych. Nie jest to więc nic nowego. To co najważniejsze, to świadomość, że ukrywanie prawdy boli 100% bardziej niż prawda. 

I prawda, że czas igra z moim życiem. Wyznacza mi plany i granice. Leczenie, badania. Wszystko wymaga CZASU. 
Czas bezczelnie śmieje się ze mnie, kiedy kolejne koleżanki zachodzą w ciążę bez żadnego problemu. 
A ja wtedy myślę, czy nie dość kocham, czy nie jestem dość kochana aby Bóg obdarzył mnie tak cennym darem?
Dlaczego ich kocha bardziej? Dlaczego oni mają mieć łatwiej? 

Nigdy nie odkryje odpowiedzi na to pytanie, a czas płynie coraz szybciej i szybciej, jak psotnik szturchając mnie co chwila, przypominając jak to moje życie jest beznadziejne...

Dziś po głowie chodzi mi tylko jedna piosenka! Bo ta piosenka jest o mnie! Zagubiłam się gdzieś w moim raju! Bo wierzyłam w coś, co jest odległe i dla mnie nieosiągalne. Najgorsze jest to, że nawet mój B. tak bardzo wierzył we mnie, ale ja jestem rozdarta na kawałki, nie potrafię poskładać siebie na nowo. 
A najgorsze jest to uczucie okrutnego chcenia! Pragnienia, którego niczym nie da się zastąpić, zapełnić. 
Jedyne co mogę robić to uciekać, pewnego dnia już nie będziemy czuć tego bólu!


+

Komentarze

  1. Witaj ciesze się, że znalazłam Twojego bloga... kiedy go czytam to jakbym widziała siebie...nawet nie wiesz jak Cię rozumiem, my też chodzimy z mężem do lekarza naprotechnologa, liczę, że i Wam i nam pomoże. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj! Ja się bardzo cieszę, że odnalazłaś na tym blogu część siebie. Mam nadzieję, że będziesz tutaj często zaglądać.
    Jak długo leczycie się w napro, jeśli mogę spytać? :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty