Po wizycie u lekarza


Wizyta przebiegła sprawnie! Choć nie tak jakbym chciała. Pan dr M. To człowiek na emeryturze, prowadzący własny gabinet. Poleciła mi go koleżanka, ponieważ wyleczył ją z wszelkich stanów zapalnych i z cyto gdy miała prawie 4, wyprowadził ją na 2.
Dr M. Niezwykle miłym jest człowiekiem, który przy tym jest niezwykle delikatny podczas przeprowadzania badań. Od progu chciał zapisać mi antykoncepcję na trądzik, pomimo moich protestów...
Przechodząc jednak do meritum sprawy:

  • Nie zalecił mi badań hormonalnych, twierdząc, że dużo kosztują (pomimo mojego nalegania)
  • Zalecił natomiast badanie nasienia B. (Z czym ogólnie się zgadzam, jednak sam sposób pobierania próbki do badania jest dla nas nie do przyjęcia, a sposób dopuszczalny przez Spowiednika jest bardzo uciążliwy - ale jak nie będzie wyjścia, to trzeba będzie) 
  • Dopiero po wynikach B. będzie kierował mnie na ewentualne badania
  • W sposób niebezpośredni zasugerował, że jeśli choćby jeden plemnik był żywy i ruchliwy to on zna na to sposób ( i po co owijać w bawełnę? Powiedziałby wprost, że chodzi mu o in vitro a ja bym mu wprost powiedziała, że to nie wchodzi w grę
  • Zalecił abym zapytała B. Czy przeszedł w dzieciństwie świnkę, co może niestety rzutować na jego płodność (i tu odpowiedź jest druzgoczącą: przeszedł!) 
  • Zasugerował aby poprzez usg sprawdzić, czy dochodzi do okupacji (niestety może to zrobić tylko jesli zaistnieją dwa fakty: 1. Będę w odpowiedniej fazie cyklu, 2. Jego kolega, który robi usg wróci z urlopu......) 
  • Na moje wątpliwości co do ostatnich wydarzeń z moim cyklem ( diametralnie skrócenie cyklu z 34-37 dni, do 26, plus obfite brunatne plemienia przed i po okresie) uznał, że to dobrze, że mam tak krótki cykl, być może nie miałam odwołani przy długich cyklach (to czemu gdy teraz działaliśmy z B. Bardzo aktywnie, na spontanie, nic się nie udało?!), a co do plamień nic na nie nie odpowiedział....
  • Zasugerował wprowadzenie leku, który spowodowałby owulację, ale dopiero może być stosowany od 5 dnia cyklu, a ja jestem w 10. ( co do tego mam wątpliwości, bo jak sam powiedział, kobieta, której to zapisał zaszła w ciążę bliźniaczą, ponieważ nastąpiła owulacja podczas, której usolniło się więcej jajeczek; do tego jedno z tych dzieci miało ciężką wadę serca. Zasugerował, że mogło to być spowodowane skutkami ubocznymi leku) 
Czy nie ma sposobu na to wszystko?! Normalny lekarz, normalne badania.. Zero wątpliwości!?!?!? 

Wnioski:

  • Wydane 80zl na wizytę, która tak na prawdę niewiele mi powiedziała... 
  • Pójdę do mojego ginekologa 28 lipca, na kiedy mam umówioną wizytę i zobaczę co on mi powie? 
  • Poszukam ginekologa, który działa w naprotechnologii! 

Komentarze

  1. brunatne plamienia są oznaka stanu zapalnego w organizmie, zapaleniem układu rozrodczego, obecnościa bakterii. Tak mówi naprotechnologia. Polecam tą metode do obserwacji swojego cyklu. głowa do góry:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko moj lekarz zignorował płomienie.. Choć podczas badania stwierdził, że szyjka i wydzieloną jest jak najbardziej ok..
      A co do napro, to juz sie nastawiamy na to, że może będziemy musieli z niej skorzystać! Przerażają mnie tylko koszty.. Jeśli jeszcE będziesz na moim blogu, i miałaś doświadczenia z napro, proszę napisz więcej?! Pozdrawiam

      Usuń
    2. Leczyłam się w Białymstoku u dr Wasilewskiego. Przeprowadził u mnie całą diagnstykę metoda naprotechnologii. Dokładny wywiad, badania hormonów, badania na pasożyty, posiewy na infekcje, laparoskopia, histeroskopia, badania na alergie pokarmowe. Uważam, ze cała droga była bardzo potrzebna, poniewaz dużo dowiedziałam się o swoim stanie zdrowia, o tym że miała okropne zrosty po wcześniejszej laparotomii, że mam alergie na pszenicę i jajka, ze przy pcos nalezy uikać nabiału. Że cukier powoduje rozwój i utrzymanie stanu zapalnego. No i metoda Craightona z kórej korzystam nadal, bo naprawdę daje dużo informacji na teamt faz cyklu, kiedy jestem płodna. Do tego leczenie farmakologiczne. Uważam, że taka procedura powinna być standardem postepowania w diagnozowaniu i leczeniu niepłodności. Niestety po 1,5 roku stwierdziłam, że naprotechnologia już wykorzystała swoje możliwości odnośnie mojego stanu zdrowia. Stosuje sie cały czas do zaleceń lekarza, biorę leki, ale na wizyty już się nie umawiam. WIerzę, że mój CUD jeszcze się wydarzy:) Ogólnie leczę się około 4 lat. Wiem, że jest Ci ciężko ale nie załamuj się. Tutaj naprawdę potrzebny jest czas, nie można się nastawiać, ze wtym cyklu wyjdzie. Przechodziłam przez to samo, uwierz mi, jeżeli przestaniesz o tym myśleć i faktycznie nastawisz się na cierpliwe oczekiwania CUDU to napewno to się stanie. polecam stronę z forum na temat naprotechnologii - dużo ciekawyc hinformacji - http://ovufriend.pl/forum/starajac-sie-ogolne/metoda-naprotechnologi,2295,68.html

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję za podzielenie się ze mną swoją historią! Znam kilka par, którym udało się z napro ale znam też taką parę, której nawet napro nie pomogło :(
      Ale ja wierzę, ze nasz cud nadejdzie i wasz również! :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. jeśli mieszkasz w okolicy Warszawy bardzo polecam dr Barbare Kurek- super ginekolog, zajmuje się naprotechnologia, mi bardzo pomogła. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety.. Mnie mogą intereować najwyżej okolice Krakowa :(

      Usuń
    2. Zerknij tutaj: http://profamilia21.pl/index.php?id=18, sporo osób z kręgów duszpasterstw dominikańskich poleca dr Kwiecińską- Czaplińską. W Krk jest też duszpasterstwo Abraham i Sara.
      Powodzenia, na pewno doczekacie swojego cudu :)

      Usuń
  3. Dziękuję! Zajrzę tam! A duszpasterstwo Abraham i Sara znam! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty