Nadzieja!
Właściwie jest to bardzo interesujący mechanizm.
Podczas gdy dostaję @ wylewam morze łez... jest mi źle, obwiniam cały świat
o mój ból i kolejną porażkę.. a parę dni później znów z wielkim entuzjazmem i
dreszczykiem emocji przeżywam wspaniałe chwilę z ukochanym B. i z NOWĄ NADZIEJĄ oczekujemy na pozytywne
efekty..
Chyba jeszcze tak potrafię... być może 9 miesięcy bezskutecznych starań i
wiara Bogu, pozwala mi szybko uporać się z tym bólem. W tym czasie również na
chwilę zanika we mnie uczucie kłucia w sercu na widok ciężarnej kobiety.
Przeciwnie, poczuwam się wtedy nawet do wszelkiej możliwej pomocy, której
mogłabym jej udzielić, jak choćby ustąpić miejsca w komunikacji miejskiej, lub
jak lwica rzucam się na ludzi, którzy nie zważając na taką kobietę, siedzą
wygodnie na swoich wygrzanych siedzeniach. Przecież jak już będę na jej
miejscu, również chciałabym, aby ktoś ustąpił mi miejsca!
Jest to bardzo dziwny czas! Mniej więcej środek cyklu, kiedy starania budzą
moją nadzieję, nadzieję na nowe życie!
Czy znów będę płakać?
Czy znów zawiedziona napiszę o moim bólu?
Mam nadzieję, że tym razem będę mogła podzielić się radosną wiadomością,
która mam nadzieję skłoni was do tego aby wierzyć i mieć nadzieję!!! Ja nie
ustaję! Wraz z B. modlimy się codziennie do św. Rity o cud poczęcia maleństwa!
:)
A wy jak przeżywacie środek cyklu po tylu nieudanych próbach? Czy to tylko
ja tak mam, czy jest nas więcej? :)
U mnie różnie, raz lepiej raz gorzej, teraz jestem bardziej na hormonach co pogłębia u mnie pms, niestety ...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, ze hormony przejmujesz w celu leczenia? :/ niestety one tak okropnie wpływają na nastrój kobiety... :( trzymaj sie! Mam nadzieje ze ten zły nastrój wkrótce zniknie! Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń